Hall of Games 2014 – nasza relacja

W miniony weekend odbyła się pierwsza edycja targów Hall of Games we wrocławskiej Hali Stulecia. Impreza spotkała się z bardzo dużym zainteresowaniem odwiedzających. My także wybraliśmy się na tę imprezę dla graczy i zapraszamy do lektury naszej relacji.

W miniony weekend odbyła się pierwsza edycja targów Hall of Games we wrocławskiej Hali Stulecia. Impreza spotkała się z bardzo dużym zainteresowaniem odwiedzających. My także wybraliśmy się na tę imprezę dla graczy i zapraszamy do lektury naszej relacji.

W miniony weekend odbyła się pierwsza edycja targów Hall of Games we wrocławskiej Hali Stulecia. Impreza spotkała się z bardzo dużym zainteresowaniem odwiedzających. My także wybraliśmy się na tę imprezę dla graczy i zapraszamy do lektury naszej relacji.

W kompleksie Hali Stulecia przez trzy dni targowe pojawiło się około 20 000 odwiedzających, którzy mogli zapoznać się z ofertą ponad 40. wystawców. Dużą atrakcją był konkurs Cosplay, w którym udział wzięło 60. uczestników. Publiczność mogła spotkać się z 20. prelegentami i wziąć udział w warsztatach prowadzonych przez 11. doświadczonych specjalistów z branży growej. W strefie planszowej łącznie można było zagrać w ponad 400 różnych gier. Strefa retro przedstawiała ok. 200 przenośnych konsol oraz 30 konsol i komputerów stacjonarnych z lat 70-tych, 80-tych i 90-tych, na 50 stanowiskach można było zagrać w blisko 400 gier z poprzedniej epoki. W turniejach e-sportowych Dota 2, Starcraft 2, League of Legends w kwalifikacjach udział wzięło ponad 900 graczy, z czego w finałach na Hall of Games konkurowało na oczach widzów 71. najlepszych zawodników. Pula nagród w turniejach wyniosła 20 000 zł, a poziom rozgrywek był tak wysoki, że ze względu na zaciętą walkę finał na scenie głównej zakończył się 3 godziny później niż planowano, co spowodowało opóźnienie w zamknięciu targów. Wierna publiczność została do samego końca.

Reklama

Nic więc dziwnego, że organizatorzy nie kryją zadowolenia. Jego wyrazem jest fragment odpowiedzi Bożeny Rudyk, rzeczniczki prasowej Hali Stulecia: „Cieszymy się, że tak licznie zgromadzeni goście odwiedzili Halę Stulecia podczas Hall of Games 2014. Od blisko roku pracowaliśmy nad tym projektem i włożyliśmy w niego mnóstwo pracy. Widzieliśmy jakie wrażenie na odwiedzających zrobiła odmieniona nie do poznania Hala Stulecia oraz ile radości sprawiły oferowane atrakcje, a to dla nas największa nagroda. Dziękujemy serdecznie uczestnikom, a także wystawcom i partnerom, którzy zdecydowali się razem z nami stworzyć historyczną, pierwszą edycję Hall of Games. Ubolewamy, że w tym roku nie udało nam się zachęcić do udziału wszystkich największych polskich producentów i dystrybutorów gier wideo i sprzętu do gier, ale rozumiemy, że podjęcie decyzji o udziale w pierwszej edycji nowego wydarzenia zawsze jest trudne. Wierzymy jednak, że tegoroczny sukces będzie najlepszym świadectwem naszego profesjonalizmu oraz niepowtarzalnych możliwości naszego obiektu i nie pozostawi wątpliwości, że można nam zaufać przy Hall of Games 2015. Do zobaczenia za rok!”. Cytowana wypowiedź znalazła się w e-mailu, będącym odpowiedzią na moje zapytanie odnośnie danych liczbowych, mających ilustrować zainteresowanie odwiedzających.

Trzeba przyznać, że organizacyjnie, wrocławskie święto graczy nie ustępowało w niczym słynnemu PGA. Kto wie, może z czasem w stolicy Dolnego Śląska wyrośnie druga wielka impreza gamingowa. Perfekcyjna organizacja, bardzo ciekawa oferta oraz świeże podejście do tematu, sprawiły, że na Hall of Games nie można się było nudzić.

Za wejściówkę, którą wyceniono na 12 zł, czyli bardzo przyzwoicie, można było zapewnić sobie dzień pełen wrażeń, a nawet obkupić się solidnie. Już w kuluarach otaczających główna halę wystawienniczą znajdowało się masę stoisk, oferujących zakup klocków Lego, figurek, gier, gadżetów, itd., itp. Już tam można było zostawić sporo kasy, a więc trzeba się było pilnować.

Uczestnicy imprezy mieli okazję jako pierwsi na świecie pograć w mroczną grę fanatasy – Hellraid, czy w Dying Light, która swoją premierę będzie miała dopiero w styczniu. Mówiąc o grach wideo nie można nie wspomnieć o dużych turniejach e-sportowych, gdzie licznie przybyli gracze toczyli pojedynki w Starcraft 2, Dota 2 i League of Legends. Turnieje stają się nieodłącznym elementem takich imprez i trzeba przyznać, że rozmaite drużyny oraz gracze indywidualni stawiają się na nie dość licznie, a poziom jest coraz wyższy. Oczywiście w parze idą także wysokości wygranych. Nie ma w tej chwili mowy o rywalizacji na wysokim poziomie, bez przyzwoitych nagród.

Na szanujących się imprezach dla graczy nie może zabraknąć cosplayu. W przypadku Hall of Game był on reprezentowany bardzo licznie. Przemieszczając się po terenie targów co chwila napotykałem na kolejne postacie. Muszę przyznać, że realizacja niektórych kostiumów to prawdziwy profesjonalizm. Widać było, że większość kostiumów kosztowała swoich autorów masę pracy, a pewnie także i wiele złotówek. W większości przypadków efekt był doskonały. Organizatorzy zadbali, aby nagrodzić wysiłek cosplayerówców i zorganizowali dla nich specjalny konkurs. Było na co popatrzeć.

Na stoisku Techlandu można się było załapać na professjonalny makijaż w klimacie zombi.

Dla osób pragnących poszerzyć swoją wiedzę na tematy powiązane z branżą grową, produkcją czy nawet działalnością redakcji piszących o gamingu, przygotowano caly szereg paneli dyskusyjnych. Oferta była bardzo bogata, a tematyka ciekawa, a więc także tutaj nie brakowało ludzi, przysłuchujących się wypowiedziom prelegentów. W trakcie paneli dyskusyjnych można było zasięgnąć opinii znanych specjalistów z branży, m.in. Macieja Miąsika, Michała Oracza, Marka Ziemaka, Artura Falkowskiego czy Macieja Zasady, a także wysłuchać co ma do powiedzenia na temat pracy redakcyjnej w prasie branżowej Michał Mielcarek. Dla osób poszukających wiedzy praktycznej odbyły się warsztaty poświęcone różnym aspektom przemysłu gamingowego, m.in. dotyczyć będą percepcji w budowaniu środowiska w grach wideo, concept artu, level artu, level designu i procesu produkcji w fazie koncepcyjnej.

Wydzielona strefa gier planszowych, przeżywała prawdziwe oblężenie graczy w różnym wieku, a także o różnym poziomie wtajemniczenia. Przechadzając się pomiędzy stoiskami, widziałem wielu prawdziwych wyjadaczy, ale także całe familie i ludzi dopiero poznających tematykę. W sumie, do dyspozycji zwiedzających, oddano niespełna 300 tytułów. Na osoby pragnące zmierzyć się z zarządzaniem firmą czekał Prêt-à-porter oraz Factory Manager. Z kolei dla początkujących graczy i rodzin przygotowano Carcassonne, Wsiąść do Pociągu czy Talisman: Magia i Miecz. Najmłodsi byli zachwyceni możliwością zabawy wraz z Pędzącymi Żółwiami, czy grą W ogrodzie. Organizatorzy strefy planszówkowej zadbali, aby w ich ofercie znalazły się nowości z tegorocznego Spiel w Essen.

Mimo tego, że na rynku mamy już nową generację konsol, a komputery PC są coraz potężniejsze i wszystkie te sprzęty pozwalają na uruchamianie bardzo skomplikowanych i pieknie wyglądających gier, to popularność klasyków nie słabnie. Najlepszym dowodem była strefa retro, w której zgromadzono stare platformy dla graczy oraz kultowe tytuły sprzed wielu lat. Co ciekawe, odwiedzający to nie tylko ludzie w średnim wieku, ale także młodzież i dzieciaki, których nie było jeszcze na świecie, gdy powstawały maszyny i gry, eksponowane na tych stoiskach.

Podsumowując – Hall of Games 2014 we Wrocławiu to naprawdę bardzo dobrze zorganizowana impreza. Jej realizatorzy mogą sobie przypisać bardzo udany start. Mam nadzieję, że za rok będzie jeszcze lepiej, uda się przyciągnąć jeszcze ciekawszych i liczniejszych wystawców, a widownia znowu dopisze. My też tam będziemy i z pewnością podzielimy się z Wami tym, co tam zobaczymy.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy