Historia toczy się kołem. Kołem przemocy.

Peter Turchin z Uniwersytetu Connecticut opracował z kolegami coś co nazywa kliodynamiką (od greckiej muzy historii - Klio). Jest to matematyczne podejście do historii, dzięki któremu można w niej odnaleźć powtarzające się wzory i schematy. Dzięki bezprecedensowej skali ostatnich badań wiemy już, że historia kołem się toczy. Gorzej, że jest to koło przemocy, a już w okolicach roku 2020 możemy się spodziewać kolejnej jej eksplozji.

Peter Turchin z Uniwersytetu Connecticut opracował z kolegami coś co nazywa kliodynamiką (od greckiej muzy historii - Klio). Jest to matematyczne podejście do historii, dzięki któremu można w niej odnaleźć powtarzające się wzory i schematy. Dzięki bezprecedensowej skali ostatnich badań wiemy już, że historia kołem się toczy. Gorzej, że jest to koło przemocy, a już w okolicach roku 2020 możemy się spodziewać kolejnej jej eksplozji.

Peter Turchin z Uniwersytetu Connecticut opracował z kolegami coś co nazywa kliodynamiką (od greckiej muzy historii - Klio). Jest to matematyczne podejście do historii, dzięki któremu można w niej odnaleźć powtarzające się wzory i schematy. Dzięki bezprecedensowej skali ostatnich badań wiemy już, że historia kołem się toczy. Gorzej, że jest to koło przemocy, a już w okolicach roku 2020 możemy się spodziewać kolejnej jej eksplozji.

Przez ostatnie 15 lat Turchin dopracowywał swoje matematyczne algorytmy, które początkowo zostały stworzone aby badać cykl drapieżnik-zdobycz w dziczy. Z czasem doszedł on do wniosku, że równie dobrze można je wykorzystać do badania historii ludzkości.

Reklama

Skupiają się one na czterech głównych czynnikach - liczbie ludności, strukturze społecznej, sile państwa i niestabilności politycznej. Każdy z nich bazuje na różnych danych - na przykład struktura społeczna opiera się o nierówność w zdrowiu (czyli ile średnio żyją górne warstwy społeczne w porównaniu do tego ile średnio żyją przedstawiciele warstw dolnych), czy też nierówność zarobków (czyli porównanie tego ile zarabiają najbogatsi ludzie do mediany zarobków).

Niestabilność polityczna opiera się o dwa trendy. Pierwszym jest cykl "stuletni", który rozciąga się na dwa lub trzy stulecia. Rozpoczyna się on od społeczeństwa relatywnie egalitarnego, gdzie popyt i podaż na pracę są mniej więcej zbalansowane i ludzie są szczęśliwi. Jednak wraz ze wzrostem populacji jest więcej rąk do pracy niż stanowisk, formują się elity, a standard życia najbiedniejszych spada. W pewnym momencie najważniejsze stają się elity, które zaczynają walkę o władzę. Wtedy też zaczyna się niestabilność polityczna, która prowadzi do upadku/rewolucji - i cykl zaczyna się od nowa.

Drugi cykl nazwany został cyklem ojców i synów i trwa około 50 lat. Ojcowie odpowiadają agresywnie na dotykającą ich nierówność społeczną, a synowie żyją z tym ciężkim brzemieniem nad nimi i wycofują się. W trzecim pokoleniu cykl się powtarza.

Te przeplatające się cykle naukowcom dało się dostrzec w dziejach Europy i Azji od piątego wieku przed naszą erą do czasów dzisiejszych - nakładają się one na niepokoje i okresy niestabilności w cesarstwie rzymskim, Chinach, Rosji, aż po rewolucje w krajach arabskich w zeszłym roku (według ich przewidywań niestabilność w Egipcie ma trwać jeszcze 5-10 lat z powodu przepychanek między radykałami, a umiarkowaną częścią społeczeństwa).

Bazując na tych wszystkich danych, badacze uważają, że kolejna eksplozja przemocy powinna nastąpić w Stanach Zjednoczonych w okolicach roku 2020.

Z teoriami Turchina i jego kolegów nie zgadzają się historycy, którzy twierdzą na podstawie własnych badań, że historia ludzkości jest w ogromnej mierze dziełem przypadku, odchyleń od normy, błyskotliwych jednostek etc - czyli czegoś, czego chłodna kalkulacja i analiza nigdy nie będzie w stanie przewidzieć.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy