IceCube wykrył neutrina spoza Układu Słonecznego

Ogromny detektor neutrin IceCube umieszczony pod bazą Amundsen-Scott South Pole Station na Antarktydzie wykrył ostatnio, po raz pierwszy w historii, 28 neutrin o bardzo wysokiej energii, które pochodzą spoza naszego Układu Słonecznego. Odkrycie to - jak twierdzą astronomowie - otwiera nam nowe okno do badania tajemnic Wszechświata.

Ogromny detektor neutrin IceCube umieszczony pod bazą Amundsen-Scott South Pole Station na Antarktydzie wykrył ostatnio, po raz pierwszy w historii, 28 neutrin o bardzo wysokiej energii, które pochodzą spoza naszego Układu Słonecznego. Odkrycie to - jak twierdzą astronomowie - otwiera nam nowe okno do badania tajemnic Wszechświata.

Ogromny detektor neutrin IceCube umieszczony pod bazą Amundsen-Scott South Pole Station na Antarktydzie wykrył ostatnio, po raz pierwszy w historii, 28 neutrin o bardzo wysokiej energii, które pochodzą spoza naszego Układu Słonecznego. Odkrycie to - jak twierdzą astronomowie - otwiera nam nowe okno do badania tajemnic Wszechświata.

IceCube jest największym na świecie detektorem cząstek elementarnych. Składa się on z 5160 niezwykle czułych modułów optycznych, które zawieszono na linach wiszących w wykutych w powłoce lodowej tunelach o głębokości sięgającej od 1450 do 2450 metrów wgłąb Ziemi. Ponadto 324 takie moduły umieszczono na powierzchni (w ramach detektora IceTop). Dzięki temu objętość całego urządzenia wynosi około 2.5 kilometra sześciennego.

Reklama

Detektor neutrin musi być tak ogromny gdyż cząstki te, mimo że miliardy ich bombardują nas w każdej sekundzie, nie wchodzą zazwyczaj w żadne interakcje z otaczającą nas materią. Dlatego też tak ciężko jest je wykryć. Neutrina powstają podczas zderzeń promieniowania kosmicznego z innymi cząstkami - do czego dochodzi w naszej atmosferze, w gwiazdach czy chociażby w wybuchach supernowych.

Przez IceCube przenikają ich biliony pozostając niezauważonymi, jednak czasem zdarzy się, że neutrino zderzy się z atomem tlenu zawartym w lodzie przez co powstanie niewielki, błękitny błysk. Dokładna jego analiza pozwala naukowcom oszacować z jakiego kierunku cząstka nadleciała i jaką niosła energię.

Pierwsze ślady neutrin spoza Układu Słonecznego pojawiły się w zeszłym roku gdy wykryto dwie cząstki o energii ponad 1000 TeV (teraelektronowoltów), które nazwany zostały Bert i Ernie (od postaci z Ulicy Sezamkowej). Ostatnio wykryto także 26 słabszych zderzeń z energią około 30 TeV.

Naukowcy sądzą, że około połowa z nich nosi ślady pozaziemskiego pochodzenia (czyli nie powstała w ziemskiej atmosferze), a dzięki temu, że neutrina nie oddziałują z polami magnetycznymi powinno ustalić się dość dokładnie ich miejsce pochodzenia - czyli naturalne, astronomiczne "akceleratory cząstek". Jednak na to będziemy musieli poczekać aż detektor zbierze nieco więcej danych.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy