Implant serca własnej produkcji

Pewien inżynier z Wielkiej Brytanii - Tal Golesworthy - został postawiony przed ciężkim wyborem - dać sobie wstawić mechaniczną zastawkę serca i tym samym skazać się na dożywotnie przyjmowanie leków przeciwzakrzepowych, lub narazić się na zawał serca. Wybrał on trzecią opcję - sam skonstruował dla siebie implant, który jest o wiele lepszy niż dotychczas stosowane rozwiązania.

Pewien inżynier z Wielkiej Brytanii - Tal Golesworthy - został postawiony przed ciężkim wyborem - dać sobie wstawić mechaniczną zastawkę serca i tym samym skazać się na dożywotnie przyjmowanie leków przeciwzakrzepowych, lub narazić się na zawał serca. Wybrał on trzecią opcję - sam skonstruował dla siebie implant, który jest o wiele lepszy niż dotychczas stosowane rozwiązania.

Pewien inżynier z Wielkiej Brytanii - Tal Golesworthy - został postawiony przed ciężkim wyborem - dać sobie wstawić mechaniczną zastawkę serca i tym samym skazać się na dożywotnie przyjmowanie leków przeciwzakrzepowych, lub narazić się na zawał serca. Wybrał on trzecią opcję - sam skonstruował dla siebie implant, który jest o wiele lepszy niż dotychczas stosowane rozwiązania.

Pan Golesworthy dowiedział się parę lat temu, że cierpi na tak zwany zespół Marfana - schorzenie, które może zaatakować serce, płuca, a nawet kręgosłup. Po jakimś czasie okazało się, że aorta w jego sercu jest na granicy wytrzymałości, gdyż spuchła do niebotycznych rozmiarów.

Reklama

Jednak inżynier nie chciał poddać się konwencjonalnemu zabiegowi stosowanemu w takim przypadku, który jest długą i skomplikowaną procedurą, po której później do końca życia trzeba przyjmować leki zapobiegające zakrzepom (które jako efekt uboczny mogą doprowadzić do krwawienia wewnętrznego).

Postanowił on zatem wykorzystać zdobycze najnowszej techniki - rezonans elektromagnetyczny oraz wspomagane komputerowo projektowanie, dzięki czemu udało mu się uzyskać rewolucyjne rozwiązanie.

Finalnym produktem jego pracy jest mała rurka z politereftalanu etylenu - tworzywa sztucznego powszechnie stosowanego w medycynie - która może być przy niewielkim nakładzie sił i środków wszczepiona do ciała pacjenta. Pierwszym, który wypróbował nową technologię był sam jej twórca. Na chwilę obecną została ona zastosowana z powodzeniem jeszcze u 23 osób.

Konstruktor mimo zadowolenia ze skutecznego wyleczenia oraz z tego, że był w stanie pomóc innym ludziom, wyraża również obawy o stan medycyny - bo tak naprawdę on sam nie wkładając żadnych środków był w stanie stworzyć coś rewolucyjnego, to dlaczego nie mogły tego uczynić wysoko opłacane zespoły specjalistów z dziedziny medycyny? Może naprawdę lekarze muszą zacząć ściślej współpracować z inżynierami w celu poprawy standardu leczenia.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy