Iście polska kolonia w... Kolonii

Dwie porażki w dwóch meczach to na pewno nie był wymarzony start sezonu dla ekipy FC Koeln. Wyniki drużyny z Kolonii jednak z pewnością musi śledzić Franciszek Smuda, w którym grają dwaj jego kadrowicze. Jednak jak się okazuje, Matuszczyk i Peszko nie są jedynymi powodami, dla których polski sztab szkoleniowy powinien się przyglądać outsiderowi Bundesligi.

Dwie porażki w dwóch meczach to na pewno nie był wymarzony start sezonu dla ekipy FC Koeln. Wyniki drużyny z Kolonii jednak z pewnością musi śledzić Franciszek Smuda, w którym grają dwaj jego kadrowicze. Jednak jak się okazuje, Matuszczyk i Peszko nie są jedynymi powodami, dla których polski sztab szkoleniowy powinien się przyglądać outsiderowi Bundesligi.

Dwie porażki w dwóch meczach to na pewno nie był wymarzony start sezonu dla ekipy FC Koeln. Wyniki drużyny z Kolonii jednak z pewnością musi śledzić Franciszek Smuda, w którym grają dwaj jego kadrowicze. Jednak jak się okazuje, Matuszczyk i Peszko nie są jedynymi powodami, dla których polski sztab szkoleniowy powinien się przyglądać outsiderowi Bundesligi.

Nie jest tajemnicą, że w Niemczech znajdują się całe dziesiątki piłkarzy, którzy albo urodzili się w Polsce, albo posiadają polskie korzenie. Jeszcze do niedawna wydawało się, że mianem polskiej kolonii mogliśmy określać drużynę Borussii Dortmund, gdzie nie dość że na chwilę obecną gra 3 reprezentantów Polski, to jeszcze znajdowało się co najmniej kilku kopaczy, którzy także mogliby się pokusić o grę w biało-czerwonych barwach.

Reklama

Po dokładniejszym przyjrzeniu się jednak historii transferowych oraz sprawdzeniu obecnych szczebli wiekowych w klubach, możemy się pokusić o stwierdzenie, że mianem prawdziwej polskiej kolonii cieszy się... Kolonia.

Patrząc na ostatnie lata i wydarzenia w FC Koeln szybko dojdziemy do wniosku, że ostatni w tej chwili zespół ligi niemieckiej ma z naszym krajem więcej wspólnego niż moglibyśmy sądzić. Przez Kolonię bowiem, poza grającymi tam obecnie Matuszczykiem, Peszką i Podolskim (gra dla Niemiec, ale urodził się w Polsce) przewinęło się wiele polsko-brzmiących nazwisk.

Pierwszy trop pojawia się już w obecnie trwającym okienku transferowym, gdzie FC Koeln zdecydowało się na wytransferowanie z klubu niejakiego Michaela Gardawskiego. 20-letni prawoskrzydłowy, który ma już za sobą kilka występów w młodzieżowej reprezentacji naszych zachodnich sąsiadów trafił teraz do III-ligowego Vfl Osnabruck to zawodnik, który rzeczywiście urodził się w Kolonii. Piłkarz nie bez przyczyny ma swojsko nam brzmiące nazwisko. Sami rodzice piłkarza pochodzą z Polski, dzięki czemu pomocnik ma w swoich dokumentach także polskie obywatelstwo. Idźmy więc dalej...

W ubiegłym roku z rezerw FC Koeln do drużyn z niższych szczebli Bundesligi sprzedano niejakiego Sebastiana Zielinsky'ego oraz Daniela Brosinskiego. Obaj 23-latkowie na chwilę obecną legitymują się tylko niemieckim paszportem, jednak znając życie także i oni bez problemu załatwiliby sobie polski dowód osobisty.

W latach 2004-2007 w klubie można też było spotkać urodzonego w Tychach Lukasa Sinkiewicza, który jednak wybrał grę dla kadry Niemiec (jak dotąd 3 występy w pierwszej reprezentacji). Obecnie defensor (który swoją drogą jest kuzynem wspomnianego Gardawskiego) gra na zapleczu Bundesligi, gdzie broni barw Vfl Bochum.

Sinkiewicz to jednak historia i znacznie lepiej jest skupić się na chwili obecnej, gdzie na jednym z niższych szczebli wiekowych w FC Koeln znowu można natrafić na dwa polsko-brzmiące nazwiska. W zespole do lat 17 w Kolonii można bowiem natrafić na parę 16-latków przedstawiających się jako David Santowski (napastnik) i Andreas Bartosinski (defensywny pomocnik). Historia z ich obywatelstwem bez wątpienia przypomina tę Zielinsky'ego i Brosinskiego, którzy tylko na chwilę obecną figurują jako obywatele Niemiec.

Co z tego dla nas? Na dany czas - nic. Niniejszy artykuł jest jednak zwróceniem uwagi na to, że od kilku lat PZPN w końcu zaczął działać pod względem skautingu za granicą. Strata takich piłkarzy jak Klose i Podolski nie może się powtórzyć po raz drugi, dlatego polska federacja musi trzymać rękę na pulsie i stale monitorować wszystkie kategorie wiekowe w Niemczech i innych krajach. Tylko dzięki szybkiej i zdecydowanej interwencji naszą kadrę wzmocniły takie postacie jak Sebastian Boenisch czy wspomniany wcześniej Adam Matuszczyk. Całej misji powinna jednak przyświecać pewna idea, by nie robić z drużyny narodowej legii cudzoziemskiej, a wykorzystać wywołaną sieć skautingu po to, by wybrać tych najlepszych i prawdziwie identyfikujących się z naszym krajem.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy