J.J. Abrams chce powrotu Gwiezdnych Wojen do korzeni

Wiele osób zarzuca trzem ostatnim (pod względem czasu powstania) epizodom Gwiezdnych Wojen cukierkowość i infantylność fabuły, która nie umywa się do trzech pierwszych części. J.J. Abrams, który w roku 2015 powrócić ma do świata "dawno temu, w odległej galaktyce" obiecuje, że powróci z serią do bardziej "brudnych" i tajemniczych korzeni.

Wiele osób zarzuca trzem ostatnim (pod względem czasu powstania) epizodom Gwiezdnych Wojen cukierkowość i infantylność fabuły, która nie umywa się do trzech pierwszych części. J.J. Abrams, który w roku 2015 powrócić ma do świata "dawno temu, w odległej galaktyce" obiecuje, że powróci z serią do bardziej "brudnych" i tajemniczych korzeni.

Wiele osób zarzuca trzem ostatnim (pod względem czasu powstania) epizodom Gwiezdnych Wojen cukierkowość i infantylność fabuły, która nie umywa się do trzech pierwszych części. J.J. Abrams, który w roku 2015 powrócić ma do świata "dawno temu, w odległej galaktyce" obiecuje, że powróci z serią do bardziej "brudnych" i tajemniczych korzeni.

W wywiadzie udzielonemu The Times Magazine reżyser, który zasłynął głównie serialem Lost i nową adaptacją Star Treka, zdradził, że chce aby saga znowu stała się kosmicznym westernem. Zgadza się on z fanami i krytykami, którzy twierdzą, że epizodom I-III zabrakło pewnej tajemniczości, która była jednym z gwarantów sukcesu oryginalnych filmów.

Reklama

Aby to uzyskać obiecuje on powrót do "brudniejszej" scenografii, tak żeby znowu akcja Star Wars toczyła się w kosmicznym odpowiedniku dzikiego zachodu.

Scenariusz do filmu powstaje przy wspólnym udziale Abramsa, George'a Lucasa i Lawrence'a Kasdana - autora Imperium kontratakuje, Powrotu Jedi czy Poszukiwaczy zaginionej arki - zatem można mieć nadzieję, że takie trio wie co robi. Akcja toczyć ma się po epizodzie VI wobec czego na ekranie powinniśmy zobaczyć starszego Luke'a Skywalkera, Hana Solo czy Leię, a wcielą się w nich oczywiście aktorzy znani z oryginalnej trylogii - Mark Hamill, Harrison Ford i Carrie Fisher.

Wygląda na to, że do Abramsa dotarł .

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy