Jak wysłać sygnał na Międzynarodową Stację Kosmiczną

Wczoraj pisaliśmy o tym jak możemy dostrzec na niebie ISS, Shenzhou 9 czy Tiangong-1, tym razem przedstawiamy coś odwrotnego. Czy da się z Ziemi wysłać świetlny sygnał na Międzynarodową Stację Kosmiczną? Owszem, i nawet nie jest to aż tak skomplikowane.

Wczoraj pisaliśmy o tym jak możemy dostrzec na niebie ISS, Shenzhou 9 czy Tiangong-1, tym razem przedstawiamy coś odwrotnego. Czy da się z Ziemi wysłać świetlny sygnał na Międzynarodową Stację Kosmiczną? Owszem, i nawet nie jest to aż tak skomplikowane.

, tym razem przedstawiamy coś odwrotnego. Czy da się z Ziemi wysłać świetlny sygnał na Międzynarodową Stację Kosmiczną? Owszem, i nawet nie jest to aż tak skomplikowane.

Dowiodła tego ostatnio grupa amatorów astronomii z San Antonio Astronomy Association, którzy połączyli swe siły, aby poświecić w szybkę Donowi Pettitowi, który znajduje się obecnie na pokładzie ISS. A wykorzystali do tego celu dwa szperacze generujące 800 milionów lumenów - a więc ilość światła naprawdę sporą - oraz jeden mniejszy, jednowatowy niebieski laser (?).

Reklama

Planowanie całego przedsięwzięcia, wraz z dokładnymi wyliczeniami zajęło kilka tygodni - także z tego względu, że na ISS astronauci otrzymują maile zaledwie 2-3 razy dziennie, tylko wtedy mają połączenie z siecią.

4 marca 65 miłośników astronomii zebrało się w Obserwatorium Lazano w Springbranch w Teksasie, gdzie włączali oni i wyłączali szperacze raz na dwie sekundy. Dwie osoby zajmowały się celowaniem światłami, podczas gdy inni namierzali stację. Pettit widział wszystko bardzo wyraźnie, nawet laser, z którym nie bawiono się w dokładne kalkulacje tylko po prostu skierowano go w niebo (uważając przy tym, aby w okolicy nie było żadnego samolotu). Wykonał on nawet zdjęcie, które widzicie koło newsa.

Cały czas ludzie próbują świecić czymś w ISS, jednak nie wiedzą oni, że często astronauci nie są w stanie niczego zauważyć z powodu światła słonecznego odbijanego przez Ziemię.

Teraz jednak wiadomo, że jest to jak najbardziej możliwe i nawet nie takie trudne - jeśli oczywiście wie się co się robi.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy