Jeden niefortunny wpis na FB i lądujesz w więzieniu

No może nie w każdym przypadku działa to aż tak drastycznie, ale takie sytuacje się zdarzają, a przekonał się o tym pewien dealer narkotykowy, Daniel Sledden. Mężczyzna miał już na pieńku z wymiarem sprawiedliwości i zamiast siedzieć cicho, postanowił głośno wyrazić swoją „opinię”.

No może nie w każdym przypadku działa to aż tak drastycznie, ale takie sytuacje się zdarzają, a przekonał się o tym pewien dealer narkotykowy, Daniel Sledden. Mężczyzna miał już na pieńku z wymiarem sprawiedliwości i zamiast siedzieć cicho, postanowił głośno wyrazić swoją „opinię”.

No może nie w każdym przypadku działa to aż tak drastycznie, ale takie sytuacje się zdarzają, a przekonał się o tym pewien dealer narkotykowy, Daniel Sledden. Mężczyzna miał już na pieńku z wymiarem sprawiedliwości i zamiast siedzieć cicho, postanowił głośno wyrazić swoją „opinię”.

Zacznijmy jednak od początku – dealer miał w sądzie sprawę, która zakończyła się dla niego wyrokiem dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu. Mężczyzna powinien być więc wdzięczny za tak łagodny wymiar kary, ale chyba było inaczej i po ogłoszeniu wyroku na jego Facebooku pojawił się następujący wpis: - Nie mogę uwierzyć w swoje szczęście, 2 lata w zawieszeniu zamiast 3 w więzieniu, o tak! Beverly Lunt może ssać mojego ****** .

Reklama

Oczywiście łatwo się domyślić o jakie słowa chodziło mężczyźnie i na jego nieszczęście ktoś pokazał ten wulgarny wpis sędzi Beverly Lunt, która natychmiast wezwała Daniela Sleddena do siebie i … odwieszając wyrok wysłała go prosto do więzienia.

I chodziło tu nie tylko o obrazę sędzi, ale i przekonanie mężczyzny, że w jakiś sposób oszukał czy wykiwał wymiar sprawiedliwości, czego nie można było mu puścić płazem.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy