Kepler wraca do akcji

Jak być może pamiętacie w maju zeszłego roku doszło do poważnej awarii Teleskopu kosmicznego Kepler. Znajdujące się na orbicie wokółsłoneczne urządzenie było poza zasięgiem inżynierów, którzy mogliby naprawić uszkodzone koło reakcyjne dlatego zdawało się, że to już koniec . Na szczęście inżynierowie nie dali za wygraną i udało się teleskop uratować.

Jak być może pamiętacie w maju zeszłego roku doszło do poważnej awarii Teleskopu kosmicznego Kepler. Znajdujące się na orbicie wokółsłoneczne urządzenie było poza zasięgiem inżynierów, którzy mogliby naprawić uszkodzone koło reakcyjne dlatego zdawało się, że to już koniec . Na szczęście inżynierowie nie dali za wygraną i udało się teleskop uratować.

Jak być może pamiętacie w maju zeszłego roku Teleskopu kosmicznego Kepler. Znajdujące się na orbicie wokółsłoneczne urządzenie było poza zasięgiem inżynierów, którzy mogliby naprawić uszkodzone koło reakcyjne dlatego . Na szczęście inżynierowie nie dali za wygraną i udało się teleskop uratować.

W teleskopie uszkodzeniu uległy dwa spośród czterech kół reakcyjnych - urządzenia zbliżone działaniem do koła zamachowego, pozwalające utrzymywać teleskop w idealnym ustawieniu do obserwacji gwiazd. Elektryczny silnik na pokładzie Keplera uruchamia je, a koło kręcąc się w jedną stronę powoduje obrót całego teleskopu w drugą stronę (zgodnie z zasadą zachowania momentu pędu; w ten sposób oczywiście teleskop może się obracać tylko wokół własnej osi).

Reklama

Do sprawnego działania Kepler potrzebował trzech takich kół (aby mógł obracać się w trzech wymiarach). Zespół astronomów z NASA i inżynierów z firmy Ball Aerospace wpadł jednak na sprytny pomysł jak brak kół reakcyjnych obejść, a jest to możliwe dzięki wykorzystaniu ciśnienia promieniowania słonecznego podobnie do konceptu żagla słonecznego.

Ciśnienie to pozwala utrzymać Keplera w stabilnej pozycji, jednak jest pewien minus - musi on znajdować się w idealnej pozycji względem Słońca, a jest to możliwe tylko przez 75 dni w roku.

Jest to zbyt mało czasu aby uzyskać pewność czy nowe znalezisko jest faktycznie egzoplanetą, w tym celu teleskop musi bowiem dostrzec potencjalną egzoplanetę trzykrotnie. Może on także służyć do potwierdzania znalezisk innych teleskopów i tak stało się teraz - dostrzegł on planetę, która wcześniej została zarejestrowana przez teleskop WASP.

Z wyżej wymienionych powodów NASA zrewidowała misję stojącą przed nim i od teraz Kepler będzie szukał nowych gwiazd - a jego pierwszym zadaniem jest odnalezienie stu tysięcy młodych obiektów tego typu.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy