Kierowcy testowi autonomicznych pojazdów właśnie stracili pracę

Po tragicznym wypadku w mieście Tempe w Arizonie, w którym udział brał autonomiczny Volvo XC90 od Ubera, a śmierć poniosła kobieta przechodząca z rowerem przez drogę w niedozwolonym miejscu, mieszkańcy amerykańskich miast zaczęli obawiać się o swoje bezpieczeństwo...

Po tragicznym wypadku w mieście Tempe w Arizonie, w którym udział brał autonomiczny Volvo XC90 od Ubera, a śmierć poniosła kobieta przechodząca z rowerem przez drogę w niedozwolonym miejscu, mieszkańcy amerykańskich miast zaczęli obawiać się o swoje bezpieczeństwo...

Po tragicznym wypadku w mieście Tempe w Arizonie, w którym udział brał autonomiczny Volvo XC90 od Ubera, a śmierć poniosła kobieta przechodząca z rowerem przez drogę w niedozwolonym miejscu, mieszkańcy amerykańskich miast zaczęli obawiać się o swoje bezpieczeństwo ().

Wielu ludzi jest za postępem w motoryzacji i widzi przyszłość w pojazdach w pełni autonomicznych. Jednak chcieliby, aby nad takimi pojazdami wciąż panował człowiek, przynajmniej do czasu, aż będą one na tyle zaawansowane, że nie będzie możliwości wystąpienia podobnych wypadków.

Reklama

Niestety, władze Kalifornii, czyli stanu, w którym tego typu pojazdy są testowane na masową skalę, mają swoją wizję rozwoju technologii autonomicznych i trzy dni temu wprowadziły w życie nowe prawo. Samochody autonomiczne mogą już swobodnie poruszać się po miastach bez znajdującego się na pokładzie kierowcy.

Nowe regulacje nakładają na firmy testujące takie pojazdy nie tylko nakaz udostępnienia wszelkich informacji na temat samochodu i jego operatora/nadzorcy, ale również kontroli nad pojazdem policji w sytuacji zagrożenia życia pasażerów lub innych nieoczekiwanych okoliczności.

Na wieść o nowych regulacjach, wielu mieszkańców Kalifornii od kilku dni chodzi po ulicach z duszą na ramieniu. Czy rzeczywiście mają się czego obawiać?

Pewne jest, że do wypadków z udziałem autonomicznych samochodów będzie dochodziło coraz częściej, a to dlatego, że będzie ich przybywało na drogach. Technologie wykorzystywane w nich też wciąż nie są doskonałe i jeszcze długo nie będą. Najlepiej było to widać po samochodzie Ubera, który nie potrafił wykryć człowieka na drodze, a przecież Volvo XC90 to setki kilogramów najnowocześniejszej elektroniki poruszającej się na kołach.

Od przechodniów też nie oczekujmy, że nagle wszyscy zaczną być ostrożni i kierować się wyobraźnią przy przechodzeniu przez ulicę. Nastroju Kalifornijczyków nie poprawia też fakt kolejnego wypadku śmiertelnego z udziałem pojazdu od Tesli. Kilka dni temu Model X, poruszający się w trybie autonomicznym po autostradzie, nagle wpadł na barierkę i stanął w ogniu.

Chociaż Tesla ustaliła, że to była wina kierowcy, bo na 6 sekund przed wypadkiem nie miał rąk na kierownicy, to jednak elektronika nie zadziałała tak, jak powinna, co skończyło się tragiczną śmiercią właściciela w pełni elektrycznego pojazdu od Tesli.

Jeśli zamierzacie w przyszłości wybrać się do Kalifornii, to nie przestraszcie się samochodów, w których nie będziecie mogli dostrzec kierowcy. Firmy na co dzień testujące takie pojazdy już wystąpiły do władz o pozwolenia na rezygnację z kierowców testowych.

Źródło: GeekWeek.pl/ / Fot. Uber/Twitter

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy