Grypa to nie "gorsze przeziębienie". Idzie sezon, który zapamiętamy na długo
Grypa to nie "mocniejsze przeziębienie", a poważna choroba, która co roku zbiera śmiertelne żniwo. A w tym sezonie może być jeszcze gorzej, bo naukowcy ostrzegają, że nowy zmutowany szczep H3N2 rozprzestrzenia się w Europie (i na świecie) szybciej niż zwykle i może przynajmniej częściowo ominąć ochronę, jaką zapewnia tegoroczna szczepionka.

"Po co się szczepić, przecież to takie trochę mocniejsze przeziębienie". Trudno nawet zliczyć, ile razy słyszałam coś podobnego na temat grypy, a kiedy już miałam wątpliwą "przyjemność" sama ją przechorować… no cóż, muszę przyznać, że w życiu nie słyszałam większej bzdury. Temperatura wchodząca w niebezpiecznie wysokie rejony, najgorszy ból głowy, jakiego w życiu doświadczyłam i obezwładniające bóle mięśniowo-szkieletowe na ponad tydzień przykuły mnie do łóżka, a później zafundowały jeszcze kilka długich i trudnych tygodni dochodzenia do siebie.
Grypa to nie przeziębienie
I pokrywa się to z tym, o czym od lat przypominają naukowcy i lekarze, a mianowicie grypa jest ostrą chorobą zakaźną. Do zakażenia dochodzi drogą kropelkową lub przez kontakt ze skażoną powierzchnią, a okres inkubacji wynosi od 1 do 4 dni (osoba zakażona zaraża innych już na dzień przed wystąpieniem objawów i do pięciu dni po ich pojawieniu się). Wirusy grypy atakują komórki nabłonka dróg oddechowych, w których się namnażają, w konsekwencji powodując ich zniszczenie, co z kolei ułatwia rozwój infekcji bakteryjnych.
Jak czytamy na stronie szczepienia.info, objawy grypy są podobne do wielu innych ostrych chorób infekcyjnych i mówimy zarówno o tych miejscowych (kaszel, ból gardła, katar), jak i ogólnych, tj. nagłej wysokiej gorączce powyżej 38ºC, dreszczach, bólach mięśniowo-stawowych, bólach głowy, bólu w klatce piersiowej, złym samopoczuciu, braku łaknienia, nudnościach i wymiotach.
Jeśli nie dojdzie do powikłań, choroba trwa około 7 dni, choć kaszel i złe samopoczucie mogą utrzymywać się drugie tyle. Tyle że grypa jest często bagatelizowana, co może prowadzić do poważnych powikłań, w tym zapalenia płuc i oskrzeli, zapalenia ucha środkowego, zapalenia mięśnia sercowego i osierdzia, zaostrzenia istniejących chorób przewlekłych i powikłań neurologicznych. Brzmi groźnie? Zdecydowanie, a naukowcy i lekarze nie mają najlepszych wieści - Europa i Ameryka Północna przygotowują się na jeden z najcięższych sezonów grypowych XXI wieku.

Ewolucja, która zaskoczyła naukowców
Dlaczego? W czasie każdego sezonu grypowego w populacji krąży wiele wariantów wirusów influenzy typu A i B. Ponieważ produkcja wystarczającej liczby szczepionek zajmuje około dziewięciu miesięcy, naukowcy i organizacje zdrowotne dwa razy do roku (osobno dla półkuli północnej i południowej) spotykają się, by wytypować szczepy, które z największym prawdopodobieństwem będą dominować w nadchodzącym sezonie.
Opierają się przy tym na prognozach i danych z globalnego monitoringu, dlatego skuteczność szczepionek zależy od tego, jak trafne okażą się przewidywania. I zazwyczaj mają rację, mamy przecież do czynienia ze światowej klasy ekspertami i szczepionki zapewniają co najmniej umiarkowaną ochronę. Jednak wirusy grypy nieustannie mutują, a zmiany w ich genach mogą prowadzić do pojawienia się szczepów, które znacznie różnią się od tych uwzględnionych w szczepionkach.
H3N2 jest już wszędzie?
I tak stało się w tym roku z H3N2, czyli jednym z dwóch głównych podtypów wirusa grypy typu A. Z ostrzeżeniem wystąpili kanadyjscy specjaliści, którzy pod koniec października opublikowali analizę w czasopiśmie Journal of the Association of Medical Microbiology and Infectious Disease Canada. W artykule zwrócono uwagę na nową odmianę wirusa grypy typu H3N2, nazwaną podlinią K, która pojawiła się niespodziewanie pod koniec tegorocznego sezonu grypowego na półkuli południowej.
Nowy szczep H3N2 został po raz pierwszy zaobserwowany w czerwcu w Australii, to właśnie tam wirus spowodował najgorszy sezon grypowy od siedmiu lat z ponad 400 tys. potwierdzonych przypadków i dziesiątkami tysięcy hospitalizacji. Naukowcy ustalili, że H3N2 przeszedł tzw. dryf antygenowy - naturalny proces mutacji, który pozwolił mu częściowo ominąć odporność populacyjną i szybciej się rozprzestrzeniać.
Zaledwie kilka miesięcy później ten sam wariant pojawił się w Europie i Ameryce Północnej, wywołując gwałtowny wzrost liczby zachorowań. I wszystko wskazuje na to, że stanie się dominującym wariantem grypy w sezonie 2025-2026, co jest mocno niepokojące, bo nowa mutacja nie do końca pasuje do składu tegorocznej szczepionki, co oznacza, że jej skuteczność może być niższa niż oczekiwano.
Sezon grypowy szybciej niż zwykle
Jak podkreślają eksperci, wariant ten w rekordowym tempie rozprzestrzenia się wśród młodszych osób i już powoduje wzrost hospitalizacji, o wiele wcześniej niż zwykle. W Wielkiej Brytanii sezon grypowy rozpoczął się już w październiku, a w Kanadzie i USA naukowcy prognozują, że szczyt zachorowań przypadnie na przełom listopada i grudnia, co nie zdarzyło się od ponad dekady.
Obserwujemy wczesny i szybki wzrost przypadków grypy, szczególnie wśród dzieci i młodych dorosłych
Młode osoby częściej uczestniczą w dużych zgromadzeniach i rzadziej się szczepią, a do tego tegoroczny sezon zaczął się wcześniej, więc wiele osób zetknęło się z wirusem, zanim zdążyli się zaszczepić. Kiedy więc wirus dotrze do grup najbardziej narażonych, fala hospitalizacji może gwałtownie wzrosnąć, dlatego brytyjska służba zdrowia (NHS) uruchomiła specjalną kampanię SOS, oferując 2,4 mln wolnych terminów szczepień w najbliższych tygodniach. Ma ona zachęcić osoby starsze, przewlekle chore, kobiety w ciąży oraz dzieci do jak najszybszego zaszczepienia się.
Nie powinniśmy myśleć o grypie jako o "gorszym" przeziębieniu, jest ona dużo poważniejsza. Szalejący ból gardła, wysoka gorączka, bóle mięśni, jesteś przykuty do łóżka przez mniej więcej tydzień
Szczepionka nieidealna, ale nadal ratuje życie
Jednocześnie przypomina, że grypę należy traktować poważnie, ponieważ może być śmiertelna, jeśli zostanie złapana przez najbardziej bezbronne grupy i zachęca do szczepień. I nie chodzi jedynie o starsze osoby, bo w zeszłym roku z jej powodu w Europie zmarło ponad 70 tysięcy osób, z czego część to dzieci.
Kanadyjscy i brytyjscy epidemiolodzy potwierdzają wprawdzie, że tegoroczna szczepionka przeciw grypie nie jest w pełni dopasowana do nowej mutacji H3N2. Badania laboratoryjne wykazały, że różni się genetycznie od szczepów, które posłużyły do opracowania preparatu - mimo to zdaniem specjalistów szczepienie pozostaje najskuteczniejszym środkiem ochrony przed ciężkim przebiegiem choroby i hospitalizacją.
Według danych brytyjskiej Agencji Bezpieczeństwa Zdrowia (UKHSA), tegoroczna szczepionka zapewnia 70-75 proc. ochrony przed hospitalizacją dzieci i 30-40 proc. u dorosłych: "Nawet niedopasowana szczepionka może uratować życie. Chroni przed najcięższymi konsekwencjami grypy, takimi jak zapalenie płuc, sepsa czy niewydolność oddechowa" - podkreśla Jamie Lopez Bernal, epidemiolog UKHSA.
Grypa w Polsce obecnie
A jak wygląda sytuacja w Polsce? Według nowego raportu Europejskiego Centrum Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC), które obejmuje państwa Unii Europejskiej, Islandię, Liechtenstein i Norwegię, służby wykrywają przypadki grypy o 3-4 tygodnie wcześniej niż w ostatnich dwóch latach. Oznacza to, że choć nie wiadomo jeszcze, jak ciężki będzie nadchodzący sezon grypowy w kontynentalnej Europie, może być zdaniem ekspertów gorszy niż w poprzednich latach.
ECDC zaleciło szczepienia "bez zwłoki" osobom starszym, kobietom w ciąży, osobom z chorobami przewlekłymi lub obniżoną odpornością, pracownikom ochrony zdrowia oraz mieszkańcom placówek opieki długoterminowej i innych form zbiorowego zamieszkania: "W tym roku wykrycia grypy rosną znacznie wcześniej niż zwykle, co oznacza, że czas ma kluczowe znaczenie" - powiedział w oświadczeniu Edoardo Colzani, ekspert ECDC ds. wirusów oddechowych.
Raport o chorobach zakaźnych, opierający się na informacjach raportowanych przez podmioty lecznicze, realizowanych receptach czy zwolnieniach ZUS, który powstaje we współpracy Centrum e-Zdrowia z Głównym Inspektoratem Sanitarnym oraz Ministerstwem Zdrowia, nie pokazuje wprawdzie gwałtownego wzrostu zachorowań w naszym kraju (obecnie wygląda to podobnie do zeszłego roku, czyli mamy ok. 6 przypadków zachorowania na 100 tys. osób), ale biorąc pod uwagę sytuację międzynarodową, to najpewniej kwestia czasu.
Warto też pamiętać, że szczyt zachorowań w Polsce ma miejsce zwykle między styczniem a marcem, więc przyspieszony o te 3-4 tygodnie może zaatakować w "najgorszym" możliwym momencie, czyli okolicy Bożego Narodzenia, co dodatkowo napędzi rozprzestrzenianie się wirusa.
Eksperci podkreślają jednak, że choć perspektywy są niepokojące, bo nowy wariant w połączeniu z niską wyszczepialnością i osłabioną odpornością społeczną po pandemii COVID-19 tworzą potencjalnie idealne warunki dla największej fali grypy od dziesięcioleci, to zachorowaniu można skutecznie zapobiegać.
Szczepienie, higiena rąk, zasłanianie ust i nosa podczas kaszlu i kichania, unikanie dotykania twarzy, unikanie dużych zgromadzeń czy noszenie masek w zatłoczonych miejscach to najprostsze i najskuteczniejsze środki ograniczające transmisję. Jak czytamy na stronie gov.plie bez znaczenia są też czyste ubrania, regularnie wietrzone pomieszczenia i odpowiednia wilgotność powietrza ograniczające rozwój wirusów czy wspieranie odporności poprzez zdrową dietę, aktywność fizyczną i odpowiednią ilość snu.











