Komary w Polsce coraz groźniejsze

Niedługo być może także nad Wisłą nowe metody walki z komarami będą już nie tylko fanaberią lecz koniecznością. Jak donosi Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego przy Państwowym Zakładzie Higieny - ostatnio zauważono, że komary w Polsce przenoszą na ludzi z psów pewnego niebezpiecznego pasożyta.

Niedługo być może także nad Wisłą nowe metody walki z komarami będą już nie tylko fanaberią lecz koniecznością. Jak donosi Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego przy Państwowym Zakładzie Higieny - ostatnio zauważono, że komary w Polsce przenoszą na ludzi z psów pewnego niebezpiecznego pasożyta.

Niedługo być może także nad Wisłą będą już nie tylko fanaberią lecz koniecznością. Jak donosi Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego przy Państwowym Zakładzie Higieny - ostatnio zauważono, że komary w Polsce przenoszą na ludzi z psów pewnego niebezpiecznego pasożyta.

Chodzi tu o nicienia gatunku Dirofilaria repens wywołującego chorobę znaną jako dirofilarioza. Choroba ta po dziś dzień omijała północ Europy i występowała tylko w rejonach cieplejszych takich jak Włochy, Grecja czy Hiszpania, gdzie atakowała głównie psy. Na ludzi przenieść się ona może tylko wtedy, gdy w ciele komara nicienie zdążą się rozwinąć, a taki komar ukąsi później człowieka.

Reklama

Najnowsze dane wskazują na to, że w Polsce występuje rodzima odmiana tej choroby - a więc nie przywleczona tu z krajów cieplejszych, lecz taka gdy do zakażenia ludzi musiało dojść na terenie naszego kraju.

Sposób w jaki do tego mogło dojść jest właściwie jeden - do Polski musiały zostać sprowadzone psy zarażone tą chorobą, lub też zwierzęta te mogły ją przywieźć będąc razem z właścicielem na wakacjach.

Na razie możemy spać spokojnie - do zakażeń u ludzi dochodzi niezwykle rzadko, choć nawet 20% psów przebywających w schroniskach może być tą chorobą zarażonych. Często nasz układ odpornościowy potrafi tego pasożyta zwalczyć już po przedostaniu się do naszego organizmu.

Do tego na razie zaobserwowano u nas tylko jedną odmianę pasożyta - która lokuje się pod skórą. Druga - groźniejsza - przyczepiająca się do tętnicy płucnej jeszcze do nas nie dotarła.

Skoro jednak dotarła pierwsza - dotrze na pewno też druga - pozostaje tylko pytanie - kiedy to nastąpi.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama