Kosmiczne śmieci zagrażają komunikacji

Ilość śmieci - m. in. fragmentów rakiet nośnych i nieczynnych satelitów - znajdujących się na orbicie okołoziemskiej osiągnęła masę krytyczną - ostrzegają naukowcy z Pentagonu w tajnym raporcie, który został w marcu zeszłego roku doręczony amerykańskim kongresmenom.

Ilość śmieci - m. in. fragmentów rakiet nośnych i nieczynnych satelitów - znajdujących się na orbicie okołoziemskiej osiągnęła masę krytyczną - ostrzegają naukowcy z Pentagonu w tajnym raporcie, który został w marcu zeszłego roku doręczony amerykańskim kongresmenom.

W raporcie tym zaznaczają oni, że nawet niewielka kolizja pomiędzy dwoma fragmentami tych kosmicznych śmieci mogłaby spowodować reakcję łańcuchowa, w której zniszczeniu uległyby aktywne satelity komunikacyjne, geolokalizacyjne (GPS) czy w końcu szpiegowskie i militarne.

Oznaczałoby to zakłócenie takich usług jak telewizja, telefonia komórkowa, GPS czy prognoz pogody.

Bharath Gopalaswamy ze Sztokholmskiego Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem twierdzi, że według jego obliczeń na niskiej orbicie okołoziemskiej (pomiędzy 200 a 2000 kilometrów od powierzchni Ziemi) znajduje się około 370 tysięcy fragmentów kosmicznego gruzu, przy zaledwie 1100 satelitów.

Dla przykładu podaje się sytuację z lutego 2009 roku, gdy nieczynny rosyjski satelita Kosmos zderzył się z należącym do firmy Iridium Communications Inc. satelitą komunikacyjnym. W wyniku zderzenia w przestrzeni kosmicznej pozostało 1500 fragmentów śmieci poruszających się z prędkością prawie 8 kilometrów na sekundę (!).

Możemy sobie wyobrazić, że nic nie jest w stanie ochronić istniejących obiektów przed działaniem takiej siły. Dlatego też badacze obawiają się nawet o bezpieczeństwo astronautów znajdujących się na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS).

Biuro ONZ do spraw Przestrzeni Kosmicznej wydało w 2009 roku dokument zatytułowany Space Debris Mitigation Guidelines, który instruuje wszelkie kraje podejmujące misje kosmiczne, aby sprzątały po sobie w przestrzeni kosmicznej, dla dobra wszystkich ludzi.

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas