Ktokolwiek widział lądownik Philae

Lądownik Philae w listopadzie wylądował - jako pierwszy obiekt stworzony ręką człowieka - na powierzchni komety 67P/Czuriumow-Gierasimienko. Niestety nie obyło się bez problemów i statek przejść musiał w stan hibernacji, którą planowano zakończyć w marcu. Jest jednak problem, bo obecnie sonda Rosetta, która nadal lata wokół komety nie może znaleźć śladu po Philae.

Lądownik Philae w listopadzie wylądował - jako pierwszy obiekt stworzony ręką człowieka - na powierzchni komety 67P/Czuriumow-Gierasimienko. Niestety nie obyło się bez problemów i statek przejść musiał w stan hibernacji, którą planowano zakończyć w marcu. Jest jednak problem, bo obecnie sonda Rosetta, która nadal lata wokół komety nie może znaleźć śladu po Philae.

Naukowcy z Europejskiej Agencji Kosmicznej wiedzą gdzie lądownik powinien się znajdować, jednak znalezienie jego dokładnej lokalizacji jest utrudnione przez nieplanowany manewr podczas lądowania. Philae bowiem odbił się od powierzchni komety (co spowodowała awaria harpunów, które miały utrzymać go w miejscu) i poleciał kawałek dalej niż zakładano. Przez to znalazł się on w cieniu i jego panele słoneczne nie dostawały wystarczająco dużo energii przez co został on uśpiony.

Kometa 67P zbliża się jednak cały czas do Słońca i inżynierowie misji liczą, że gdy Philae zgromadzi wystarczająco dużo energii to uda mu się połączyć z Rosettą i ujawni tym samym swoje dokładne położenie - co, według najnowszych wyliczeń, powinno nastąpić w okolicach maja lub czerwca, a w okolicach września lądownik powinien wrócić do normalnej pracy.

Problem stanowić może to, że według niektórych teorii Philae nie da się obecnie znaleźć, bo został on pokryty pyłem - a mogło to spotkać także jego panele słoneczne, dlatego cały manewr wybudzania stoi pod znakiem zapytania - może się bowiem okazać, że lądownikowi nie starczy energii na powrót do akcji.

W międzyczasie jednak naukowcy mają co robić - przed odłączeniem zasilania Philae zdążył wykonać większość z planowanych badań i skutecznie przesłał ich wyniki na Ziemię, teraz są one żmudnie analizowane. A poza tym i tak udało mu się zapisać na kartach historii - tego już nikt mu nie odbierze.

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas