Marines testują bezzałogowe szybowce
Maszynami, które podbiły współczesne pola walki są bez wątpienia drony, a okazuje się, że to jeszcze nie koniec. US Marines testują bowiem właśnie bezzałogowe szybowce, z pomocą których miałyby być dostarczane zapasy na pole bitwy.
Maszynami, które podbiły współczesne pola walki są bez wątpienia drony, a okazuje się, że to jeszcze nie koniec. US Marines testują bowiem właśnie bezzałogowe szybowce, z pomocą których miałyby być dostarczane zapasy na pole bitwy.
Obecnie zrzuty z samolotów dokonywane są z pomocą systemu nazwanego Joint Precision Airdrop System (JPADS) - to precyzyjne, sterowane spadochrony, które jednak mają to do siebie, że są bardzo drogie - jeden zestaw kosztuje niemal 30 tysięcy dolarów. Firma Logistics Glider oferuje dużo tańszą alternatywę - to wykonany ze sklejki i dość prostej, dostępnej dla każdego elektroniki bezzałogowy szybowiec, którego koszt to 1500-3000 dolarów.
Jedna taka maszyna, po zrzuceniu z samolotu, pokonać ma do 74 mil morskich (137 kilometrów) z ładunkiem o wadze 750 kilogramów - JPADS co prawda jest w stanie unieść więcej (w niektórych wariantach), ale jest w stanie pokonać trzykrotnie mniejszy dystans (a możliwość wykonania zrzutu z dalszej odległości jest dość ważna, jeśli weźmiemy pod uwagę, że często odbywa się on w miejscach, gdzie jest po prostu niebezpiecznie).
Po dotarciu na miejsce dron rozpaść ma się na kawałki, co utrudnić ma przeciwnikom wsteczną inżynierię, choć i tak w tym przypadku przechwycenie technologii przez wroga nie będzie tak straszne - wszak mówimy o wykonanym ze sklejki szybowcu zaopatrzeniowym.
Marines przeprowadzili już swoje testy, ale na razie nie dzielą się ich wynikami - pewnie pierwsi o tym, czy testy przebiegły skutecznie i maszyna trafiła na służbę przekonają się przeciwnicy amerykańskich wojaków.
Źródło: , Zdj.: Logistics Glider