Mercedes jak ludzkie ciało

Rzadko zdarza się, by projekty futurystycznych samochodów koncepcyjnych czerpały z modeli historycznych. Jeszcze rzadziej zdarza się, że konstrukcja samochodu inspirowana jest budową ludzkiego ciała. Taką właśnie wizję stworzył projektant Marco Sweston.

Rzadko zdarza się, by projekty futurystycznych samochodów koncepcyjnych czerpały z modeli historycznych. Jeszcze rzadziej zdarza się, że konstrukcja samochodu inspirowana jest budową ludzkiego ciała. Taką właśnie wizję stworzył projektant Marco Sweston.

Rzadko zdarza się, by projekty futurystycznych samochodów koncepcyjnych czerpały z modeli historycznych. Jeszcze rzadziej zdarza się, że konstrukcja samochodu inspirowana jest budową ludzkiego ciała. Taką właśnie wizję stworzył projektant Marco Sweston.

Jego projekt przedstawia model Mercedesa, do stworzenia przyczynił się pochodzący z roku 1933 model W25. Jednak bardziej niezwykłe niż kształt i historia jest w tym wszystkim konstrukcja auta, dla której wzorcem według projektanta jest budowa ludzkiego ciała. W zamyśle twórcy samochód ma składać z kilku niezależnych części mających spełniających odmienne role.

Reklama

Pierwszą z nich jest jest lekka i bardzo sztywna rama przestrzenna wykonana z włókna węglowego. Spełnia ona rolę kręgosłupa zapewniając stabilność w ruchu i zapewnia podporę dla pozostałych "organów". Bardziej zaawansowaną częścią jest to co otacza ramę czyli syntetyczna powłoka wykonana z bardzo elastycznych materiałów. Jej rolą jest przenoszenie napędu na koła, zastępuje znane dotychczas konstrukcje zawieszenia, a także układ kierowniczy. Ma ona także pozwalać regulację prześwitu między nawierzchnią, a podwoziem.

Elementy te pokryte są przeźroczystą, sztywną, akrylową karoserią, która w miejscach gdzie jest to zbędne nie zakrywa "mięśni". Pod nią znajduje się otwarta kabina, w której zamiast koła kierowniczego znalazły się drążki, którymi ponoć steruje się w sposób zbliżony jak lejcami.

Niestety nie mamy informacji na temat źródła napędu, ale naszym zdaniem jest to najmniej ważne. Projekt pomimo bardzo fantazyjnych założeń designera i nikłych szans na realizację wygląda bardzo atrakcyjnie, co nie jest częste przy dzisiejszych konceptach.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy