Mgła nad świetlistymi plamami na Ceres

Niewątpliwie to Pluton i jego księżyce były tematem nagłówków gazet i serwisów internetowych w ostatnich dwóch tygodniach. Jednak nie tylko ukochany przez wszystkich Pluton jest wartą uwagi planetą karłowatą, która przemierza nasz Układ Słoneczny...

Niewątpliwie to Pluton i jego księżyce były tematem nagłówków gazet i serwisów internetowych w ostatnich dwóch tygodniach. Jednak nie tylko ukochany przez wszystkich Pluton jest wartą uwagi planetą karłowatą, która przemierza nasz Układ Słoneczny...

Niewątpliwie to Pluton i jego księżyce były tematem nagłówków gazet i serwisów internetowych w ostatnich dwóch tygodniach. Jednak nie tylko ukochany przez wszystkich Pluton jest wartą uwagi planetą karłowatą, która przemierza nasz Układ Słoneczny.

Ostatnio trochę ucichło w mediach o Ceres, ale to nie oznacza, że w jej temacie nie dzieje się nic interesującego, wręcz przeciwnie.

Pomimo faktu, że nowe, lepsze zdjęcia tego tajemniczego obiektu wpadną w nasze ręce dopiero w listopadzie, gdyż sonda Dawn wówczas znajdzie się najbliżej Ceres, to już teraz naukowcy bezustannie analizują wcześniej wykonane fotki.

Reklama

Najwięcej uwagi astronomów zajmują oczywiście wielkie białe plamy, które znajdują się w jednym z ogromnych kraterów. Choć wśród badaczy utarło się przekonanie, że są to pokłady soli, to ostatnie obserwacje sugerują coś zupełnie innego.

Na zdjęciach wykonanych o różnych porach dostrzeżono mgiełkę unoszącą się ponad świetlistymi plamami. To oznacza jedno, nie są to pokłady soli a lodu wodnego, który sublimuje, czyli przy udziale promieni słonecznych przechodzi ze stanu stałego w gazowy/lotny, tworząc charakterystyczną mgiełkę.

Naukowcy zaobserwowali, że pojawia się ona w kraterze dokładnie w południe, gdy promienie słoneczne idealnie oświetlają ten obszar, a w kolejnych godzinach mgiełka powoli zanika.

Ten fakt bardzo cieszy świat naukowy, ponieważ może to oznaczać, że występują tam kriowulkany, które wyrzucają ze swojego wnętrza materiał kriogeniczny, tzw. kriomagmę, czyli mieszaninę takich cieczy jak woda płynna postać amoniaku czy metanu.

Niestety, w tym momencie nie wiadomo jednak nic więcej, ponieważ od awarii z 30 czerwca, spektrometr zamontowany na sondzie Dawn nie działa tak jak powinien, przez co mapowanie Ceres stało się niemożliwe. Co ciekawe, podobna historia miała miejsce również w 2011 roku, kiedy to sonda dobiła do orbity asteroidy Vesta.

Miejmy nadzieję, że gdy Dawn zbliży się do Ceres, instrumenty będą już działały prawidłowo i będziemy mogli ujrzeć prawdziwe oblicze tej fascynującej planety karłowatej.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy