Miało być drewno na opał, były AK-47

Pewien kierowca ciężarówki wioząc swój towar przez nieprzystępne góry Uralu postanowił zatrzymać się w małej wiosce. Tam chciał on nieco dorobić do swojej niezbyt wysokiej pensji sprzedając drewniane skrzynki jako drewno opałowe. Nabywca bardzo się zdziwił.

Pewien kierowca ciężarówki wioząc swój towar przez nieprzystępne góry Uralu postanowił zatrzymać się w małej wiosce. Tam chciał on nieco dorobić do swojej niezbyt wysokiej pensji sprzedając drewniane skrzynki jako drewno opałowe. Nabywca bardzo się zdziwił.

Pewien kierowca ciężarówki wioząc swój towar przez nieprzystępne góry Uralu postanowił zatrzymać się w małej wiosce. Tam chciał on nieco dorobić do swojej niezbyt wysokiej pensji sprzedając drewniane skrzynki jako drewno opałowe. Nabywca bardzo się zdziwił.

Co wywołało zdziwienie? Wewnątrz skrzyni znajdowało się 79 karabinków AK-47, 250 pudełek amunicji oraz fragmenty innej broni.

Okazało się, że kierowca przewoził skrzynie z bronią i amunicją wysłane przez rosyjskie Ministerstwo Obrony do fabryki koncernu zbrojeniowego Iżmasz w Iżewsku w celu poddania ich recyklingowi lub zniszczeniu.

Reklama

Szczęśliwy nabywca ze swoim znaleziskiem zgłosił się na lokalny posterunek policji. Teraz fabrykę Iżmasz czeka kontrola procedur bezpieczeństwa.

Cóż - to chyba dobrze. Z takim arsenałem mała uralska wioska mogłaby próbować ogłosić niepodległość ;)

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy