Morze "wygryzło" dziurę w plaży

W nocy z soboty na niedzielę osoby przebywające na kempingu Inskip Point w stanie Queensland na wschodzie Australii obudzone zostały przez głośny huk. Okazało się, że czeka na nich scena jak z filmów katastroficznych - morze pochłonęło kawałek plaży "wygryzając" w nim głęboką na 3 metry dziurę przy okazji połykając parę samochodów i przyczep kempingowych.

W nocy z soboty na niedzielę osoby przebywające na kempingu Inskip Point w stanie Queensland na wschodzie Australii obudzone zostały przez głośny huk. Okazało się, że czeka na nich scena jak z filmów katastroficznych - morze pochłonęło kawałek plaży "wygryzając" w nim głęboką na 3 metry dziurę przy okazji połykając parę samochodów i przyczep kempingowych.

W nocy z soboty na niedzielę osoby przebywające na kempingu Inskip Point w stanie Queensland na wschodzie Australii obudzone zostały przez głośny huk. Okazało się, że czeka na nich scena jak z filmów katastroficznych - morze pochłonęło kawałek plaży "wygryzając" w nim głęboką na 3 metry dziurę przy okazji połykając parę samochodów i przyczep kempingowych.

Na szczęście nikomu nic się nie stało, ale na wszelki wypadek z okolic ewakuowano 140 turystów, gdyby sytuacja miała się powtórzyć. Na razie nie wiadomo czemu do tego doszło, ale lokalni mieszkańcy twierdzą, że podobne sytuacje zdarzają się tam od wielu lat - według naukowców może mieć to związek ze specyficznym gruntem osadowym i tym jak przesącza się przez niego woda.

Reklama
Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy