Możemy spać spokojnie - kometa Elenin już nam nie zagraża

Pamiętacie odkrytą przez rosyjskiego astronoma kometę Elenin, która przez niektórych uważana była za zwiastun apokalipsy? Według naukowców z NASA możemy już spać spokojnie - kometa ta jest już dla nas zupełnie niegroźna.

Pamiętacie odkrytą przez rosyjskiego astronoma kometę Elenin, która przez niektórych uważana była za zwiastun apokalipsy? Według naukowców z NASA możemy już spać spokojnie - kometa ta jest już dla nas zupełnie niegroźna.

Pamiętacie , która przez niektórych uważana była za zwiastun apokalipsy? Według naukowców z NASA możemy już spać spokojnie - kometa ta jest już dla nas zupełnie niegroźna.

Według najnowszych obserwacji astronomów z NASA ta niewielka kometa rozpadła się na setki jeszcze mniejszych kosmicznych obiektów i teraz jest tak naprawdę masą drobinek pyłu i lodu, która kompletnie nam nie zagraża.

Nie jest to zjawisko niespotykane. Około 2% nowych komet (które składają się w głównej mierze z lodu) wlatujących w Układ Słoneczny podczas zbliżenia do Słońca zaczyna po prostu topnieć i rozpada się na mniejsze kawałki.

Reklama

Pozostałości komety Elenin pozostaną na swym oryginalnym kursie i jesienią powinny one opuścić nasz system i nie zobaczymy ich w pobliżu przez kolejne 12 tysięcy lat.

Kometa Elenin zbliżyła się do Słońca na odległość 72 milionów kilometrów, a przebyła ona wcześniej daleką drogę z Obłoku Oorta - chmury pyłu, drobnych kosmicznych okruchów i planetoid znajdującej się w odległości od 300 do 100 tysięcy jednostek astronomicznych od Słońca (1 jednostka astronomiczna to 149597870691 metrów - średni dystans Ziemi od Słońca).

Kometa Elenin, czyli właściwie C/2010 X1 została zauważona po raz pierwszy pod koniec zeszłego roku przez rosyjskiego astronoma Leonida Elenina. Niewielki obiekt szybko stał się hitem internetu zdobywając sławę jako "kometa apokalipsy", która poprzez swój grawitacyjny wpływ miała rzekomo wywoływać trzęsienia Ziemi, powodzi i wszelkie inne katastrofy naturalne.

Astronomowie drapali się po głowach z niedowierzaniem zastanawiając się nad internetowym fenomenem tej niewielkiej komety. Miała ona bowiem grawitacyjny wpływ na naszą planetę mniejszy niż wywiera mały samochód znajdujący się na powierzchni Ziemi. I to biorąc pod uwagę moment, w którym była ona najbliżej naszej planety - w odległości 35.4 miliona kilometrów.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy