Nadeszła pora atomowych kontenerowców?
Największymi trucicielami w transporcie są wcale nie samoloty ani samochody, lecz statki towarowe - 15 największych z nich truje bardziej niż wszystkie osobowe auta świata. Czy zatem nie warto byłoby sięgnąć po technologię sprawdzoną przez długie lata użycia w wojsku?
Największymi trucicielami w transporcie są wcale nie samoloty ani samochody, lecz statki towarowe - 15 największych z nich truje bardziej niż wszystkie osobowe auta świata. Czy zatem nie warto byłoby sięgnąć po technologię sprawdzoną przez długie lata użycia w wojsku?
Statki są tak szkodliwe dla środowiska z prostego względu - posiadają one silniki o ogromnej mocy (największy z nich Wärtsilä-Sulzer RTA96-C może się pochwalić 109 tysiącami koni mechanicznych), a do tego zasilane są mazutem - najbardziej skażonym gatunkiem oleju, który jeśli jest chłodny ma konsystencję asfaltu i można po nim chodzić.
Ostatnio przeprowadzono analizę, która mówi jasno - statki towarowe powinny zaadaptować technologię używaną od ponad 60 lat na pokładzie ponad setki okrętów podwodnych, na lotniskowcach i innych okrętach wojskowych, a także w lodołamaczach - bez praktycznie żadnych poważniejszych awarii i wypadków. Chodzi oczywiście o atom.
Na lądzie istnieje groźba, że wobec drastycznie spadających kosztów energii ze źródeł odnawialnych elektrownie atomowe mogą po prostu się nie zwrócić. Jednak na potrzeby napędu statków raczej nigdy nie da się jej wykorzystać - a energia atomowa wydaje się tu rozwiązaniem idealnym. Problemem może tu być wysoki koszt początkowy inwestycji, jednak powinno stać się to priorytetem dla rządów, by naciskać na armatorów w najróżniejsze możliwe sposoby (także poprzez dofinansowania), tak by atom stał się dla nich opłacalny - zyskalibyśmy na tym wszyscy.
Źródło: , Zdj.: CC0