Nagie zbiory w dolinie Czu

Dolina Czu na granicy Kirgistanu i Kazachstanu jest domem dla pewnego wytrzymałego szczepu konopii, który przetrwał nawet sowieckie zapędy zmierzające do kompletnego wyplenienia tego kapitalistycznego narkotyku. Najciekawsza jest jednak tradycyjna metoda zbioru tej rośliny, praktykowana przez miejscowych od setek lat...

Dolina Czu na granicy Kirgistanu i Kazachstanu jest domem dla pewnego wytrzymałego szczepu konopii, który przetrwał nawet sowieckie zapędy zmierzające do kompletnego wyplenienia tego kapitalistycznego narkotyku. Najciekawsza jest jednak tradycyjna metoda zbioru tej rośliny, praktykowana przez miejscowych od setek lat...

Dolina Czu na granicy Kirgistanu i Kazachstanu jest domem dla pewnego wytrzymałego szczepu konopii, który przetrwał nawet sowieckie zapędy zmierzające do kompletnego wyplenienia tego kapitalistycznego narkotyku. Najciekawsza jest jednak tradycyjna metoda zbioru tej rośliny, praktykowana przez miejscowych od setek lat...

Co roku w sierpniu, nadzy farmerzy dosiadają swoich rumaków aby zebrać żywicę z roślin konopi, której ilość mieszcząca się na łebku szpilki wystarcza aby wskoczyć na wyższy poziom świadomości. Ten specyfik nazywany jest przez miejscowych "plasteliną".

Reklama

Jeźdźcy przed całym procesem myją dokładnie swoje ciała oraz swoje rumaki. Następnie udają się w nagą, kilkugodzinną przejażdżkę przez uprawy sięgające nawet 2 metrów wysokości. Po kilku godzinach całe ciała farmerów oraz ich koni pokryte są grubą warstwą żywicy wymieszanej z potem.

Ta ciemnobrązowa substancja jest następnie dokładnie zdrapywana z ich ciał. I mimo dużej potencji tak otrzymanego narkotyku cały proces jest bardzo czasochłonny, a poza tym podczas nagiej przejażdżki bardzo łatwo zbieraczy narkotyku jest złapać.

Niemniej sposób ten praktykowany jest w okolicy od wieków i wygląda na to, że praktykowany będzie nadal.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy