Najbardziej zabójczy bieg świata

Trwający 17 godzin triatlon Ironman jest dla zwykłego człowieka nie do pokonania, jednak istnieją zawody jeszcze bardziej mordercze, podczas których, w ciągu 60 godzin (non-stop, bez snu i przystanków) należy pokonać odległość 160 kilometrów przez niedostępne lasy Tennessee.

Trwający 17 godzin triatlon Ironman jest dla zwykłego człowieka nie do pokonania, jednak istnieją zawody jeszcze bardziej mordercze, podczas których, w ciągu 60 godzin (non-stop, bez snu i przystanków) należy pokonać odległość 160 kilometrów przez niedostępne lasy Tennessee.

Trwający 17 godzin triatlon Ironman jest dla zwykłego człowieka nie do pokonania, jednak istnieją zawody jeszcze bardziej mordercze, podczas których, w ciągu 60 godzin (non-stop, bez snu i przystanków) należy pokonać odległość 160 kilometrów przez niedostępne lasy Tennessee. Przez całą długość trasy zawodnicy muszą pokonać różnicę wzniesień wynoszącą 16 kilometrów - a więc dwukrotnie wspiąć się na Mount Everest.

Zawody podzielone są na pięć 32-kilometrowych pętli, nie ma po drodze żadnych stacji z pomocą, jedynie rozstawiona jest woda oraz książki - z nich uczestnicy muszą wyrywać kartki, które trzeba pokazać na mecie jako dowód przebiegnięcia trasy. Sama trasa biegnie poza ścieżkami parku  Frozen Head State w Tennessee przez lasy i niekończące się pagórki, a uczestnikom za nawigację służyć może jedynie mapa i kompas.

Reklama

Dlatego też Barkley Marathons uznawany jest za jeden z najtrudniejszych (jeśli nie najtrudniejszy) ultramaraton świata. Od 1986 roku, gdy po raz pierwszy odbył się bieg, udało się go ukończyć zaledwie 14 osobom. Jednak jak podkreślają uczestnicy - nie chodzi tu o pokonanie trasy czy przeciwników, lecz samego siebie.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy