Najszczerszy zawodnik T-Mobile Ekstraklasy
Zwykle kiedy piłkarz z naszej ligi zawala jakąś sytuację, to najczęściej próbuje psioczyć na swoich kolegów, warunki atmosferyczne, a nawet na fatalny stan murawy. Tymczasem po ostatniej kolejce T-Mobile Ekstraklasy doszło do dość nieoczekiwanej sytuacji, gdzie zawodnik nie tylko nie próbował zwalić winy na innych, to jeszcze z niekłamaną szczerością brał całą winę na siebie.
Zwykle kiedy piłkarz z naszej ligi zawala jakąś sytuację, to najczęściej próbuje psioczyć na swoich kolegów, warunki atmosferyczne, a nawet na fatalny stan murawy. Tymczasem po ostatniej kolejce T-Mobile Ekstraklasy doszło do dość nieoczekiwanej sytuacji, gdzie zawodnik nie tylko nie próbował zwalić winy na innych, to jeszcze z niekłamaną szczerością brał całą winę na siebie.
Cracovia Kraków z pewnością nie może zaliczyć startu w nowym sezonie do udanych. Po 9 dotychczasowych spotkaniach "Pasy" mają na koncie tylko 5 punktów i zajmują ostatnie miejsce w tabeli. Szczególnie bolesna była ostatnia porażka z Lechem Poznań, gdzie po raz kolejny swój kunszt pokazał Artjoms Rudnevs. Łotysz zdobył w tym meczu dwa gole i przyczynił się do zwycięstwa swojego zespołu w stosunku 0:3. Jednak trzecia bramka to w dużym stopniu zasługa największego antybohatera, jaki tego dnia biegał po boisku. Mowa tu o Mateuszu Żytko, który zamiast skutecznie bronić dostępu do krakowskiej bramki, podał piłkę tak niefortunnie, że napastnik Lecha okryłby się sporą hańbą, gdyby nie skończył tej akcji kolejnym golem.
Zrozumiałą rzeczą jest, że powyższą akcją (oraz kilkoma innymi) Żytko bardzo podpadł sympatykom Cracovii, którzy spodziewali się, że obrońca będzie próbował się jakoś z tego faktu tłumaczyć. Tym,czasem defensor "Pasów" zaskoczył wszystkich i z rozbrajającą szczerością przyznał, iż nie wie dlaczego gra tak słabo. 28-latek przyznał zresztą rację krakowskim fanom mówiąc, że na ich miejscu również by na siebie gwizdał...
Zobaczcie jego smutny i przygnębiający wywiad: