Nie wszedł, chociaż chciał...?

Od wczorajszego spotkania Ligi Mistrzów, gdzie Manchester City przegrał wyjazdową potyczkę z Bayernem Monachium, angielskie media żyją nie słabą grą ekipy The Citizens, a kwestią tego, iż Carlos Tevez nie chciał wejść na boisko, kiedy trener Mancini chciał go desygnować do gry. Tyle że cała ta historia w oczach Argentyńczyka wyglądała zgoła inaczej...

Od wczorajszego spotkania Ligi Mistrzów, gdzie Manchester City przegrał wyjazdową potyczkę z Bayernem Monachium, angielskie media żyją nie słabą grą ekipy The Citizens, a kwestią tego, iż Carlos Tevez nie chciał wejść na boisko, kiedy trener Mancini chciał go desygnować do gry. Tyle że cała ta historia w oczach Argentyńczyka wyglądała zgoła inaczej...

Od wczorajszego spotkania Ligi Mistrzów, gdzie Manchester City przegrał wyjazdową potyczkę z Bayernem Monachium, angielskie media żyją nie słabą grą ekipy "The Citizens", a kwestią tego, iż Carlos Tevez nie chciał wejść na boisko, kiedy trener Mancini chciał go desygnować do gry. Tyle że cała ta historia w oczach Argentyńczyka wyglądała zgoła inaczej...

Blisko pół miesiąca temu informowaliśmy was o w drużynie Manchesteru City. Argentyński snajper po przyjściu Sergio Aguero i odzyskaniu formy strzeleckiej przez Edina Dzeko, były zawodnik United cieszy się coraz mniej sprzyjającymi notowaniami u Roberto Manciniego. Widać to wyraźnie choćby po rozgrywkach Premier League, gdzie Argentyńczyk pojawił się na boisku tylko 3 razy, z czego 2 występy to były wejścia z ławki rezerwowych.

Reklama

Jakby tego było mało, zawodnik podpadł szkoleniowcowi podczas wczorajszego meczu, gdzie Manchester City podejmował Bayern Monachium. Przy stanie 1:0 dla Bawarczyków, włoski trener zdecydował się na wpuszczenie Teveza na boisko. Ten jednak pomimo odbycie wcześniejszej rozgrzewki odmówił wejścia na murawę, argumentując swoją decyzję niegotowością psychiczną do występu...

Łatwo się domyślić jak Mancini skomentował to zdarzenie już po całym meczu:

" - To ja jestem trenerem i to ja decyduję o tym kto wchodzi na boisko. Piłkarz należy do klubu i powinien go reprezentować kiedy jest do tego wyznaczany. Jeśli Carlos zamierza zachowywać się w taki sposób, to może zapomnieć o jakiejkolwiek grze u mnie."

Decyzja Teveza o pozostaniu na ławce spotkała się z szokiem i niedowierzaniem w Anglii. Część kibiców i mediów uznała wprost, iż tego typu zachowanie to hańba dla całego futbolu.

Dziś dzień po całym zdarzeniu, Carlos Tevez postanowił zorganizować w tym celu konferencję prasową, w której chciał wyjaśnić wczorajszą sytuację. Oto co na niej powiedział:

" - Chciałbym przeprosić fanów Manchesteru City, z którymi zawsze byłem w zażyłych relacjach, za jakiekolwiek nieporozumienie, jakie miało miejsce w Monachium. Oni wiedzą, że kiedy jestem na murawie, to zawsze daję z siebie wszystko dal tego klubu. W Monachium we wtorek byłem rozgrzany i gotowy do gry. To nie jest jednak właściwy czas na to, aby wdawać się w szczegóły na temat tego dlaczego nie wszedłem na boisko. Jednak chciałbym zaznaczyć, że nigdy nie odmówiłem gry. Na ławce rezerwowych panowało dziwne zamieszanie i sądzę, że moja postawa została źle odebrana. Jednak zawsze jestem gotów do gry."

Ciężko przypuszczać, jakoby mętne tłumaczenia Teveza zdołały jakoś wyjaśnić tę sytuację. Część kibiców odebrała te słowa tylko jako żałosną próbę obrony własnego mienia Argentyńczyka, który ostatnio znajduje się pod coraz to większą falą krytyki.

O tym, czy Mancini rzeczywiście skreślił napastnika ze swojej listy dowiemy się już niebawem, kiedy to dojdzie do spotkania trenera z zarządem klubu.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy