Niemcy uruchamiają reaktor fuzyjny

Od lat marzymy o syntezie jądrowej - technologia ta bowiem daje nadzieję na rozwiązanie wszystkich problemów energetycznych (i dużej części ekologicznych) ludzkości. Po 1.1 miliona roboczogodzin budowy Niemcom z Instytutu fizyki plazmowej Maxa Plancka udało się skonstruować pierwszy reaktor fuzyjny nowej generacji - stellarator W7-X, przy budowie którego brali udział także Polacy.

Od lat marzymy o syntezie jądrowej - technologia ta bowiem daje nadzieję na rozwiązanie wszystkich problemów energetycznych (i dużej części ekologicznych) ludzkości. Po 1.1 miliona roboczogodzin budowy Niemcom z Instytutu fizyki plazmowej Maxa Plancka udało się skonstruować pierwszy reaktor fuzyjny nowej generacji - stellarator W7-X, przy budowie którego brali udział także Polacy.

Od lat marzymy o syntezie jądrowej - technologia ta bowiem daje nadzieję na rozwiązanie wszystkich problemów energetycznych (i dużej części ekologicznych) ludzkości. Po 1.1 miliona roboczogodzin budowy Niemcom z Instytutu fizyki plazmowej Maxa Plancka udało się skonstruować pierwszy reaktor fuzyjny nowej generacji - stellarator W7-X, przy budowie którego brali udział także Polacy.

Konstrukcja tej maszyny  jest bardzo skomplikowana, jednak nie może to dziwić, bo wewnątrz stellaratora odwzorowane mają być warunki zachodzące we wnętrzu gwiazd - stąd jego nazwa. Dlatego też budowa Wendelstein 7-X, bo tak brzmi jego pełna nazwa, zajęła aż 19 lat i kosztowała ponad miliard dolarów.

Reklama

Ten bardzo ambitny projekt prawie został anulowany, bo jeden z dostawców części w międzyczasie zbankrutował i ciężko było znaleźć zastępstwo, jednak udąło się i jeszcze w tym miesiącu widoczny ma być efekt - stellarator ma zostać po raz pierwszy uruchomiony.

Stellarator jest nieco podobny w budowie do tokamaka (z języka rosyjskiego toroidalnaja kamiera s magnitnymi katuszkami, czyli toroidalna komora z cewką magnetyczną), ale rozwiązuje jeden z problemów, który stoi na przeszkodzie wykorzystania tokamaków (które generalnie są prostsze i tańsze w budowie) do generowania energii. Otóż urządzenia te potrafią utrzymać magnetycznie gorącą plazmę w stanie stabilnym przez maksymalnie kilka minut, przez co energetycznie nie opłaca się nawet takiego urządzenia uruchamiać - jego wystartowanie pochłania więcej energii niż generuje. Stellarator taki jak W7-X ma być zdolny do utrzymania w stanie stabilnym plazmy przez około pół godziny co powinno teoretycznie wystarczyć do otrzymania dodatniego bilansu energetycznego.

Plazma, o której mówimy jest gazem rozgrzanym do 100 milionów stopni Celsjusza, w którym lżejsze jądra atomowe łączą się w jedno cięższe - na przykład z jąder izotopów wodoru powstaje cięższy hel i dodatkowy neutron oraz, oczywiście, energia. Jedna szklanka wody dawać ma jej tyle ile pół miliona baryłek ropy naftowej.

Trzymamy zatem kciuki, bo być może to właśnie stellarator będzie przełomem na jaki czekamy i wprowadzi on nas w erę nieskończonej energii. A wtedy nic nie powinno stanąć nam na drodze ku podbojowi kosmosu.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy