Jak podróżują Polacy? 1/3 z nas zapomina o ważnej rzeczy
Pakujesz ostatnie rzeczy do walizki, sprawdzasz bilety i ważność paszportu, jeszcze raz rzucasz okiem na rezerwacje noclegów, zwiększasz limity na karcie, potwierdzasz, że roaming działa za granicą, ładujesz playlistę z wakacyjnym klimatem i do bagażu podręcznego wrzucasz czytaną właśnie książkę. I najważniejsze: upewniasz się, że żelazko na pewno jest wyłączone. Wszystko gotowe i można wyruszać na upragnione wakacje? Nie do końca. Jedna rzecz ci umknęła. Ale nie tylko tobie – zapomina o niej aż 1/3 Polaków udających się na urlop.

Nie sposób jednoznacznie i precyzyjnie odpowiedzieć na pytanie, jak podróżują Polacy. Bo ilu Polaków, tyle opinii i pomysłów na spędzanie wolnego od pracy czasu. Jedni planują wyjazdy z minutową precyzją, inni - stawiają na nutę improwizacji. Część nie wyobraża sobie odpoczynku w innym miejscu niż nad morzem, inni - wolą spędzić go w górach. Aktywny odpoczynek czy relaks all inclusive? Wakacje w kraju, a może za granicą? Tutaj też wszystko zależy od tego, kogo zapytamy. Wspólnym mianownikiem naszych wyjazdów jest jednak to, że zapominamy o pewnej ważnej rzeczy. Rzeczy, która po chwili zastanowienia wydaje się... zupełnie oczywista.
Polacy podróżują często, ale... niekoniecznie przygotowują się na niespodzianki
Nieco więcej o naszych wakacyjnych upodobaniach mówi badanie przeprowadzone przez WiseRabbit na zlecenie LINK4. Otóż prawie 40 proc. Polaków było za granicą raz w ciągu ostatnich 12 miesięcy, 31 proc. wyjechało dwa razy, 16 proc. - trzy razy, a co dziesiąty - pięć lub więcej razy. Większość wyjazdów ma miejsce między majem a wrześniem. Najpopularniejsze destynacje? Niemcy, Hiszpania i Włochy.
Z badania WiseRabbit na zlecenie LINK4 wynika jeszcze inny kluczowy wniosek. O ile w przypadku wyjazdów organizowanych przez biura podróży, ubezpieczenie turystyczne ma niemal każdy, o tyle w puli samodzielnie przygotowywanych podróży - ubezpieczone jest jedynie niespełna 60 proc.
Narodowa strategia "jakoś to będzie"?
Innymi słowy, niezależnie od częstotliwości wyjazdów, sposób ich organizacji wyraźnie wpływa na poziom zabezpieczenia. Podczas gdy turyści korzystający z usług biur podróży są praktycznie zawsze objęci polisą - co często wynika z mechanizmów działania takich ofert - podróżujący samodzielnie zwykle decydują się na oszczędności kosztem bezpieczeństwa. Brak polisy oznacza jednak narażenie się na dodatkowe i nieprzewidziane koszty.
Kolejny wniosek? Pewna luka w świadomości. Otóż mimo rosnącej liczby podróży, wielu Polaków wciąż nie uświadamia sobie, że samodzielne planowanie wyjazdu wiąże się z większą odpowiedzialnością. Koszty pomocy medycznej (zwłaszcza w przypadku egzotycznych krajów) czy kradzież bagażu mogą znacząco przewyższyć oszczędności zaoszczędzone na niewykupionej polisie. W praktyce zbyt często jedziemy na zasadzie "jakoś to będzie", ryzykując portfelem.
Niewidzialny pasażer w podróży: ryzyko
Tym bardziej że wakacyjny wyjazd zepsuć lub wręcz zniweczyć potrafi… pozorna drobnostka. Skradziony bagaż, opóźniony lub odwołany lot, urazy przy aktywnościach sportowych,... Lista jest długa, a o tego typu ryzykach nie myślimy, dopóki nam się nie przytrafią.

I bynajmniej nie chodzi tu o straszenie, ale świadomość. Planowanie to nie wróżenie przyszłości, a po prostu przygotowanie się na różnego rodzaju niespodziewane sytuacje. Ale też: inwestycja w komfort. Bo gdy coś pójdzie nie tak, dobrze mieć zabezpieczenie. W kontekście całościowych wydatków na wakacje, polisa ubezpieczeniowa to niewielki koszt. A może nam oszczędzić sporo nerwów i pieniędzy. To trochę tak, jak z domową apteczką. Warto ją mieć dobrze wyposażoną, nawet jeśli korzystamy z niej sporadycznie. Co więcej, ubezpieczyciele nieustannie wychodzą naprzeciw rosnącym oczekiwaniom klientów.
Mały wydatek, wielki spokój
- Wsłuchując się w potrzeby klientów, wzbogaciliśmy naszą ofertę o te elementy, które są szczególnie istotne z punktu widzenia osoby ubezpieczonej. Zmiany obejmują między innymi podniesienie sumy ubezpieczenia kosztów leczenia do 2 mln zł oraz włączenie do standardowego zakresu ochrony kosztów leczenia chorób przewlekłych - do 100 proc. sumy ubezpieczenia kosztów leczenia. Dodatkowo, z myślą o aktywnych turystach, rozszerzyliśmy ochronę o takie sporty jak coraz popularniejszy kitesurfing, bez konieczności opłacania dodatkowej składki - podkreśla Agata Ambroziak-Rogulska, dyrektor Departamentu Produktu LINK4.
Nowości w ubezpieczeniu Podróże LINK4 - dostępnego od 17 czerwca - jest zresztą więcej. To choćby rozszerzenie ochrony o wspomniane już choroby przewlekłe (do 100 proc. sumy ubezpieczenia kosztów leczenia i assistance w standardzie oraz bez dodatkowej składki) czy organizacja i pokrycie kosztów kontynuacji leczenia oraz rehabilitacji w Polsce po nieszczęśliwym wypadku za granicą (do 5000 zł, w tym rehabilitacja do 1000 zł). Ale też podniesienie sumy gwarancyjnej w ubezpieczeniu OC w życiu prywatnym do 1 mln zł.
Niezmienne pozostają natomiast takie punkty ubezpieczenia turystycznego od LINK4, jak pokrycie, w przypadku niespodziewanego zachorowania bądź nieszczęśliwego wypadku, kosztów konsultacji lekarskich, hospitalizacji, badań i zabiegów ambulatoryjnych, zakupu niezbędnych lekarstw i środków opatrunkowych, transportu do placówki medycznej. Dodatkowe opcje? Między innymi ubezpieczenie bagażu podróżnego i sprzętu sportowego oraz na wypadek odwołania uczestnictwa w imprezie turystycznej (zwrot kosztów w sytuacji, gdy z powodu nagłych i nieprzewidzianych zdarzeń konieczna jest rezygnacja z podróży).
Co więcej, LINK4 proponuje ponadto szereg praktycznych świadczeń assistance, jak między innymi zakwaterowanie osoby najbliższej w razie hospitalizacji ubezpieczonego, a jeśli stan zdrowia tego wymaga - transport do Polski. Wreszcie, ubezpieczyciel bierze na siebie koszt poszukiwań i ratownictwa w górach lub na wodzie, udostępniając jednocześnie całodobowy telefon Centrum Alarmowego.
Wakacje to nie test odwagi, a ubezpieczenie to nie oznaka tchórzostwa
Wakacje to przygoda. Ich celem jest odpoczynek, odkrywanie nowych miejsc, sportowa aktywność, na którą w codziennym zabieganiu nie mamy czasu i zbieranie pięknych wspomnień, a nie mierzenie się z niepotrzebnym ryzykiem. Nie muszą być próbą charakteru w obliczu problemów, którym konsekwencjom można łatwo zapobiec. Bo ubezpieczenie turystyczne to nie przejaw pesymizmu, tylko dojrzałej świadomości. Choć ryzyka nigdy się nie pozbędziemy, jak najbardziej możemy nim zarządzać.
Materiał promocyjny