Niezwykłe zjawisko na australijskim niebie

Mieszkańcy zachodniej Australii ujrzeli na niebie zjawisko, które ich zaskoczyło, bowiem nigdy wcześniej nie mieli z nim do czynienia. Internet obiegły zdjęcia, które wielu wzięło za manifestację UFO. Jak można wyjaśnić to fenomenalne zjawisko?

Mieszkańcy zachodniej Australii ujrzeli na niebie zjawisko, które ich zaskoczyło, bowiem nigdy wcześniej nie mieli z nim do czynienia. Internet obiegły zdjęcia, które wielu wzięło za manifestację UFO. Jak można wyjaśnić to fenomenalne zjawisko?

Chmury są dla nas tak pospolitym zjawiskiem, że niemal nie zwracamy na nie uwagi. Jednak czasem zdarzają się obłoki o tak niezwykłych kształtach i barwie, że od razu uznajemy je za dzieło czegoś nadprzyrodzonego.

Tymczasem wyjaśnienie tego fenomenu wcale nie jest takie trudne. Internet obiegło niesamowite zdjęcie na którym widoczna jest olbrzymia dziura w chmurze i tęczowa smuga, która ją wypełnia. Większość internautów nie potrafiło wyjaśnić tego zjawiska.

Nic więc dziwnego, że od razu połączono je z manifestacją UFO. Tymczasem jest to zjawisko powszechnie znane przez meteorologów, choć występujące bardzo rzadko. Nazywa się bardzo błyskotliwie, bo mianem "dziurkacza". Podobna chmura widziana była w lipcu 2013 roku nad Dolnym Śląskiem, zaś kilka lat temu wywołała spore zamieszanie w Moskwie.

Reklama

Na zdjęciach, które zamieszczamy w tym artykule, niebo pokrywają chmury o nazwie stratocumulus. Pojawia się też dziura w której znajduje się chmura pierzasta o nazwie cirrus. Nie jest to zjawisko naturalne, ponieważ żadne warunki atmosferyczne nie są w stanie tego dokonać.

Ich źródłem jest człowiek, a dokładnie maszyna, którą zbudował - samolot. Zdjęcie satelitarne z dnia wykonania zdjęcia w zachodniej Australii, zdradza nam, że chmura pojawiła się nad okolicami lotniska. Nie każdy samolot potrafi jednak stworzyć tak niezwykłe chmury.

Obłoki te muszą być silnie wychłodzone, a więc temperatura w nich musi przekraczać minus 30 stopni, a przy tym kropelki wody nie mogą zamarzać. Proces ten nazywamy przechłodzeniem cieczy. Dochodzi do niego, gdy w atmosferze nie ma gwałtownych ruchów powietrza i jest ono czyste, nie ma więc też drobin, choćby kurzu, na których kropelki mogłyby osiąść i zamarznąć.

Taki spokój może zostać przerwany przez samolot pozostawiający za sobą spaliny. Wówczas wchodzą one w kontakt z przechłodzonymi kroplami wody, które natychmiast zamarzają tworząc kryształki lodu. Te pod wpływem ciężaru zaczynają opadać, ale nie docierają do powierzchni ziemi, ponieważ przy wysokiej temperaturze wyparowują.

Tworzą one charakterystyczne koliste lub eliptyczne dziury w chmurach altocumulus lub cirrocumulus, a wewnątrz tych dziur rodzi się chmura cirrus, zbudowana z miniaturowych kryształków lodu. Jednak australijscy fotografowie uwiecznili dwa zjawiska w jednym.

Otóż na chmurze cirrus, wewnątrz dziury, pojawiła się tęczowa poświata. To w żadnym razie nie była prawdziwa tęcza, lecz zjawisko optyczne wizualnie do niej podobne. Fachowo nazywa się ono łukiem okołohoryzontalnym i powstaje na skutek załamywania się i odbijania promieni słonecznych na kryształkach lodowych z których zbudowana jest chmura cirrus.

Powstaje wówczas kolorowy łuk w którym barwy układają się od czerwonej u góry po fioletową na dole. Kolor czerwony zawsze jest skierowany w stronę Słońca, a to oznacza, że w momencie wykonania zdjęcia, znajdowało się ono powyżej tego łuku.

Czasem można się natknąć na niemal identyczny łuk, ale z kolorami ułożonymi w przeciwnej kolejności, a więc u góry z fioletem, a na dole z czerwienią. Nazywamy go łukiem okołozenitalnym. Można go rozróżnić po tym, że Słońce zawsze znajduje się poniżej niego.

Mamy nadzieję, że poniższe wyjaśnienia poszerzyły Wasze horyzonty na temat chmur i zjawisk optycznych mających miejsce na niebie. Przyroda nie przestaje nas zaskakiwać i cieszyć, a takie zjawiska są dowodem na to, że nie wszystko to, co niezrozumiałe, od razu należy wiązać z odwiedzinami obcej cywilizacji.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy