Nowy, najdroższy samochód świata
Na początku lutego informowaliśmy Ferrari 250 GTO sprzedanym na aukcji za astronomiczną kwotę 32,1 mln dolarów. Egzemplarz ten bardzo zbliżył się ceną do uznawanego za najdroższy samochód świata czyli Bugatti Type 57 C, którego wartość podano między 30-40 mln dolarów. Jednak niedawno francuskie auto straciło ten tytuł na rzecz innego przedstawiciela ze stajni Ferrari.
Na początku lutego informowaliśmy Ferrari 250 GTO Egzemplarz ten bardzo zbliżył się ceną do uznawanego za najdroższy samochód świata czyli Bugatti Type 57 C, którego wartość podano między 30-40 mln dolarów. Jednak niedawno francuskie auto straciło ten tytuł na rzecz innego przedstawiciela ze stajni Ferrari.
Samochodem, który może stać się najdroższym autem świata jest inny egzemplarz Ferrari 250 GTO z lat 60-tych. Najbogatsi kolekcjonerzy zawsze polują na rzadkie modele Ferrari, a na hasło 250 GTO ich serca zaczynają bić szybciej. Wszystkiemu winna jest legenda włoskiej marki, ale także skala rzadkości występowania tego modelu. Przez cały okres produkcji wyprodukowano niespełna 40 sztuk legendarnego auta sportowego. 250 GTO wiele zawdzięcza dzięki klasycznej sylwetce, będącej esencją motoryzacyjnej stylistyki lat 60-tych.
Jednak to nie wszystko, co czyni włoskie auto wyjątkowym. W przypadku tak rzadkich aut ważna jest również ich historia. W tym konkretnym egzemplarzu jest ona bardzo bogata, zarówno jeśli chodzi o właścicieli jak i o przeszłość wyścigową. Jego pierwszym właścicielem był nie kto inny, a legendarny brytyjski kierowca Sir Stirling Moss. Samochód ten wystąpił na wielu wyścigach, z których najsłynniejszym był 24 godzinny Le Mans.
Jeszcze innym elementem wyróżniającym sprzedany właśnie egzemplarz od innych 250 GTO jest kolor. Karoseria zamiast typowego ogniście czerwonego lakieru zostało pokryte odcieniem zwanym zielone jabłko. Te wszystkie cechy zebrane razem sprawiły, że włoskie auto osiągnęło na aukcji cenę 35 milionów dolarów stając się oficjalnie najdroższym samochodem świata. Nowy właściciel auta pozostał anonimowy.