Ogromny wzrost promieniowania wody w Fukushimie

Tokyo Electric Power (TEPCO) ujawniło właśnie, że najnowsze badania skażonej wody, która wyciekła w zeszłym miesiącu z uszkodzonej podczas tsunami z 2011 roku elektrowni atomowej Fukushima Daiichi, wskazują, że stężenie promieniowania jest w niej aż 18-krotnie wyższe niż przed tygodniem.

Tokyo Electric Power (TEPCO) ujawniło właśnie, że najnowsze badania skażonej wody, która wyciekła w zeszłym miesiącu z uszkodzonej podczas tsunami z 2011 roku elektrowni atomowej Fukushima Daiichi, wskazują, że stężenie promieniowania jest w niej aż 18-krotnie wyższe niż przed tygodniem.

Tokyo Electric Power (TEPCO) ujawniło właśnie, że najnowsze badania skażonej wody, która wyciekła w zeszłym miesiącu z uszkodzonej podczas tsunami z 2011 roku elektrowni atomowej Fukushima Daiichi, wskazują że stężenie promieniowania jest w niej aż 18-krotnie wyższe niż przed tygodniem. W okolicach dna zbiornika osiąga ono 1800 milisiwertów na godzinę, co wystarczyłoby do zabicia człowieka w ciągu czterech godzin.

Wewnątrz samego zbiornika poziom napromieniowania wody nie uległ zmianie co wskazuje na to, że nie ma przecieku lecz co gorsze w chwili obecnej nie wiadomo co może powodować taki wzrost promieniowania.

Reklama

W sierpniu z jednego zbiorników wyciekło 300 ton radioaktywnej wody, która dostała się do morza przeciekając przez prowizoryczne zabezpieczenie. Ale to tak naprawdę nic, bo wcześniej przez długi czas, według raportów Tokyo Electric Power, do morza miało dostawać się około 300 ton skażonej wody gruntowej i używanej do chłodzenia reaktora dziennie (!).

W zeszłym tygodniu badania wykazywały, że skażona woda emituje 100 milisiwertów na godzinę - a według norm pracownicy japoński elektrowni atomowych mogą przyjąć rocznie 50 milisiwertów.

W okolicach elektrowni znajduje się tysiąc takich zbiorników z jakiego wyciekła ostatnio woda - przechowywany w nich płyn używany jest na bieżąco do chłodzenia rdzenia reaktora. Pracownicy zabezpieczający miejsce katastrofy nie są wystarczająco zabezpieczeni, a będą oni tam musieli pracować przynajmniej przez kilkadziesiąt lat - tyle czasu ma potrwać zanim paliwo wypali się w takim stopniu, aby można było z reaktorem coś zrobić i permanentnie go zabezpieczyć.

Dlatego tak ważne jest zabezpieczenie przed dalszymi przeciekami, które mogą uderzyć w tak ważną dla Japonii gałąź gospodarki jaką jest rybołówstwo. Najnowszym planem jest lecz jego realizacja ma zająć aż 2 lata.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy