Ojciec Internetu wyjaśnia jak on działa

Już we wrześniu przyszłego roku ICANN - Internet Corporation For Assigned Names and Numbers - organizacja non-profit sprawująca pieczę nad internetem (tak w skrócie, szczegóły niżej) ma wyjść spod skrzydeł USA i stać się w pełni niezależnym podmiotem. Z tej okazji pracujący obecnie dla Google jeden z ojców sieci - Vint Cerf - postanowił dokładnie wyjaśnić o co w tym wszystkim chodzi.

Już we wrześniu przyszłego roku ICANN - Internet Corporation For Assigned Names and Numbers - organizacja non-profit sprawująca pieczę nad internetem (tak w skrócie, szczegóły niżej) ma wyjść spod skrzydeł USA i stać się w pełni niezależnym podmiotem. Z tej okazji pracujący obecnie dla Google jeden z ojców sieci - Vint Cerf - postanowił dokładnie wyjaśnić o co w tym wszystkim chodzi.

Już we wrześniu przyszłego roku ICANN - Internet Corporation For Assigned Names and Numbers - organizacja non-profit sprawująca pieczę nad internetem (tak w skrócie, szczegóły niżej) ma wyjść spod skrzydeł USA i stać się w pełni niezależnym podmiotem. Z tej okazji pracujący obecnie dla Google jeden z ojców sieci - Vint Cerf - postanowił dokładnie wyjaśnić o co w tym wszystkim chodzi.

Już od czasów początku internetu, gdy powstał on jako jeden z wojskowych projektów DARPA, USA sprawowało nad jego technicznymi kwestiami pieczę jednak pod koniec lat 90 XX wieku pod rządami prezydenta Clintona Stany Zjednoczone postanowiły powołać do życia ICANN - organizację non-profit, która zajmuje się najważniejszymi kwestiami w sieci: przydzielaniem adresów IP, zarządzaniem domenami i serwerami DNS najwyższego poziomu i ustalaniem parametrów protokołów internetowych.

Reklama

ICANN działa niezależnie, jednak USA cały czas pełniło rolę strażnika pilnującego czy organizacja działa jak należy. W ostatnich latach sieć stała się w pełni globalna i rząd USA chce wycofać się ze swojej funkcji, po części w wyniku nacisków po ostatnim skandalu szpiegowskim z NSA w roli głównej, i przekazać organizacji pełnię władzy.

Oznaczać to może z jednej strony osiągnięcie prawdziwej wolności i niezależności sieci, choć z drugiej strony pojawiają się głosy, że niektóre kraje będą mogły bez obaw o interwencję ze strony USA ignorować zasady narzucane przez ICANN, a do tego samo ICANN stanie się "państwem w państwie" - a ten kto przejmie w nim władzę, będzie miał władzę nad siecią.

Cerf w wideo wyżej przekonuje, że wszelkie tego typu obawy są bezpodstawne, a dzięki zmianom organizacja stanie się jeszcze bardziej demokratyczna dzięki czemu internet będzie mógł na zawsze pozostać wolny i otwarty.

Pamiętać jednak trzeba, kto obecnie płaci rachunki jednego z ojców internetu i co firma ta może próbować ugrać na całej sytuacji dla siebie.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy