Padł historyczny rekord zużycia prądu w Polsce

Fala upałów wszystkim nam daje się we znaki. Termometry pokazywały wczoraj miejscami nawet 37 stopni w cieniu, tymczasem padł rekord w zużyciu energii elektrycznej. Robimy, co możemy, aby ochronić się przed żarem, ale niektórzy wykazują się potworną głupotą...

Fala upałów wszystkim nam daje się we znaki. Termometry pokazywały wczoraj miejscami nawet 37 stopni w cieniu, tymczasem padł rekord w zużyciu energii elektrycznej. Robimy, co możemy, aby ochronić się przed żarem, ale niektórzy wykazują się potworną głupotą...

Wczorajszy dzień okazał się najgorętszy od początku tego roku. Na południu i w centrum kraju termometry pokazały powyżej 35 stopni. Najgoręcej było na stacji IMGW w miejscowości Silniczka w woj. łódzkim, położonej między Radomskiem a Włoszczową, gdzie odnotowano aż 37 stopni w cieniu.

Z kolei 36 stopni było w Rzeszowie, Tarnowie, Legnicy i Sulejowie, a 35 stopni m.in. we Wrocławiu, w Krakowie, Opolu, Łodzi i Kielcach. Ciut chłodniej było w Katowicach, Warszawie, Lublinie, Toruniu i Poznaniu.

Upał nie dotarł tylko nad Pomorze i wybrzeże. W najchłodniejszym jego miejscu, m.in. w rejonie Łeby, temperatura sięgnęła 25 stopni. Bardzo ciepło było nawet na szczycie Śnieżki w Karkonoszach, 22 stopnie, a nieco chłodniej na Kasprowym Wierchu w Tatrach, najwyżej 19 stopni.

Reklama

Mimo, że najwyższe temperatury zmierzono na południu i w centrum, to jednak odczuwalnie goręcej było na zachodzie i północy za sprawą porannych i przedpołudniowych burz, które podniosły tam wilgotność powietrza do 40-50 procent, przez co było bardzo parno i duszno. Dla porównania w strefie największego żaru powietrze było suchsze, o wilgotności względnej 20-30 procent, a więc znacznie łagodniejsze.

Wyjątkowo wysokie temperatury panujące na przeważającym obszarze kraju odcisnęły swe piętno na energetyce. Jak poinformowały Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE) o godzinie 13:15 wystąpiło rekordowe zapotrzebowanie na moc elektryczną w szczycie rannym okresu letniego. Wyniosło ono aż 23 215 MW.

PSE uspokajają, że w Polsce nie zabraknie energii elektrycznej. Fot. Pexels.

Dotychczasowy rekord dla okresu letniego wynosił 22 883 MW i odnotowano go 28 czerwca. Mimo, że mamy rekordowy pobór energii elektrycznej, to jednak nie grożą nam przerwy w dostawach prądu. Już dziś spodziewamy się stopniowego ochłodzenia na większym obszarze kraju, a to oznacza, że zapotrzebowani na moc elektryczną będzie spadać.

Z roku na rok, a dokładniej z sezonu letniego na sezon letni, zapotrzebowanie na energię w Polsce systematycznie rośnie. Przyczyną jest oczywiście upowszechnianie się klimatyzatorów, zwłaszcza w biurowcach, ale coraz częściej także w domach. Jak wynika z danych PSE zużycie prądu zmienia się na tle tygodnia.

Od początku tygodnia rośnie, największe jest zwykle w czwartek, w piątek zaczyna spadać, a najniższe jest podczas weekendu, gdy zakłady przemysłowe i biura są zamknięte. Największe skoki zużycia prądu występują w upalne dni. Jeśli wysokie temperatury nakładają się na koniec roboczego tygodnia, to mamy bardzo wysokie obciążenie i zagrożenie przerwami w dostawach.

Poważne problemy z prądem zaczęliśmy mieć latem 2015 roku z powodu największej od lat suszy i rekordowych fal upałów. Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE), po raz pierwszy od lat 80. ubiegłego wieku, ogłosiły 20. stopień zasilania. Oznaczał on przerwy w dostawach prądu podczas największego jego poboru. Problem szybko zażegnano, ale na krótko.

W przyszłości rząd polski planuje budowę pierwszej, jednej z najnowocześniejszych na świecie elektrowni jądrowej. W realizacji tej wielkiej inwestycji mogą nam pomóc Chińczycy, o czym informowaliśmy Was kilka dni temu ().

Źródło: / Fot. Pixabay

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy