Pierwsze zdjęcie umierającej komety

Naukowcom udało się sfotografować komety zbliżające się do Słońca, ale dopiero niedawno po raz pierwszy uwiecznili oni moment w którym kometa rozpada się wchodząc w koronę słoneczną.

Naukowcom udało się sfotografować komety zbliżające się do Słońca, ale dopiero niedawno po raz pierwszy uwiecznili oni moment w którym kometa rozpada się wchodząc w koronę słoneczną.

Naukowcom udało się sfotografować komety zbliżające się do Słońca, ale dopiero niedawno po raz pierwszy uwiecznili oni moment w którym kometa rozpada się wchodząc w koronę słoneczną.

Najnowsza sonda mająca badać aktywność słoneczną, o nazwie SDO, wykonała spektakularne zdjęcie. 6 lipca uwieczniła kometę, która weszła w słoneczną koronę, tym samym ulegając rozpadowi.

Dotychczas naukowcom wielokrotnie udawało się sfotografować komety zbliżające się do Słońca, ale ich odległość od korony była duża. Tym razem udało się uwiecznić rozpad komety minuta po minucie. Według danych opublikowanych przez NASA, kometa znikła w ciągu zaledwie 15 minut. To świadczy o potędze naszej dziennej gwiazdy. Temperatura korony słonecznej sięga milionów stopni Celsjusza.

Reklama

Nic więc dziwnego, że kometa, która składa się ze skały pokrytej lodem, po prostu całkowicie wyparowała. Takie komety nazywamy kometami muskającymi Słońce. Wpływ Słońca powoduje, że komety rozpadają się na kawałki, które poruszają się następnie po tym samym torze. Zjawisko to odkrył w dziewiętnastym wieku niemiecki astronom Heinrich Kreutz.

W skład tej grupy wchodzą najbardziej spektakularne komety ziemskiego nieba, które można było podziwiać m.in. dwa wieki temu. Była to Wielka Kometa Marcowa w 1843 roku i Wielka Kometa Wrześniowa w 1882 roku.

Poniżej zamieszczamy zdjęcie komety z 6 lipca, która była najjaśniejszą dotąd zaobserwowaną kometą muskającą Słońce.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy