Pierwszy człowiek z czipem w samolocie
Wizja czipowania ludzi natychmiast przywołuje na myśl słynne wersety z Biblii, w których wspomina się o przyjęciu znaku Antychrysta. Pomimo złowieszczego wydźwięku rozwoju tej technologii, coraz większa liczba ludzi dobrowolnie pozwala sobie wszczepić elektroniczne...
Wizja czipowania ludzi natychmiast przywołuje na myśl słynne wersety z Biblii, w których wspomina się o przyjęciu znaku Antychrysta. Pomimo złowieszczego wydźwięku rozwoju tej technologii, coraz większa liczba ludzi dobrowolnie pozwala sobie wszczepić elektroniczne implanty, gdyż zwyczajnie ułatwiają im one codzienne życie.
Dotychczas czipy były wykorzystywane wśród częstych bywalców nocnych klubów, pracowników korporacji, a także wszystkich tych, którzy chcieli dokonać ekspresowych płatności w sklepach.
Władzom Unii Europejskiej marzy się jednak znacznie więcej, a swoje wizje zrealizowały właśnie w Szwecji. Kilka dni temu tamtejsze służby bezpieczeństwa uczyniły krok, który przejdzie do historii, nie tylko lotnictwa, ale również technologii elektronicznych.
Ze sztokholmskiego lotniska Arlanda odleciał do Paryża bowiem pierwszy pasażer (ekspert od technologii mobilnych), który odbył odprawę bez jakichkolwiek dokumentów.
Wszystko to było możliwe dzięki specjalnemu implantowi, który został wszczepiony Andreasowi Sjöströmowi w dłoń (dokładnie w skórę pomiędzy palcem wskazującym a kciukiem).
Pierwszy zaczipowany pasażer linii lotniczych Scandinavian Airlines nabył implant, wielkości ziarenka ryżu, za jedyne 300 złotych. Niebawem z takich "dobrodziejstw" będą mogli skorzystać wszyscy ci, którzy cenią sobie czas i wygodę.
Pomimo kontrowersji, jakie niesie ze sobą ta technologia, wydaje się, że uniknięcie masowego czipowania, które ma za zadanie ułatwić nasze życie w społeczeństwie i zwiększyć nasze bezpieczeństwo, nie jest możliwe, i prędzej czy później stanie się to tak naturalne jak używanie smartfonów z zaawansowanymi aplikacjami.