Pierwszy fragment rowerowej autostrady otwarty
Wiele osób z chęcią porzuciłoby samochody czy transport publiczny na rzecz roweru, ale problemem jest odpowiednia infrastruktura, a raczej jej brak, i konieczność dzielenia drogi z samochodami co nie tylko jest niebezpieczne, ale też niezbyt przyjemne. Niemcy jednak znaleźli rozwiązanie tego problemu - to rowerowa autostrada.
Wiele osób z chęcią porzuciłoby samochody czy transport publiczny na rzecz roweru, ale problemem jest odpowiednia infrastruktura, a raczej jej brak, i konieczność dzielenia drogi z samochodami co nie tylko jest niebezpieczne, ale też niezbyt przyjemne. Niemcy jednak znaleźli rozwiązanie tego problemu - to rowerowa autostrada.
Pierwszy, pięciokilometrowy fragment autostrady otwarty, ale finalnie 100-kilometrowa trasa łączyć ma miasta takie jak Duisburg, Bochum czy Hamm oraz cztery okoliczne uniwersytety. Jej trasa przebiegać ma głównie wzdłuż starych, nieużywanych już torów kolejowych, których w Zagłębiu Ruhry jest cała masa.
A pomysł taki realizowany ma być także w innych częściach Niemiec - podobne rozwiązanie ma powstać w okolicy Frankfurtu o Monachium, a być może także Berlina - na razie w tym celu prowadzone są prace planistyczne.
Rowerowe autostrady mają działać przez cały rok, są dobrze oświetlone i mają być odśnieżane.
A pomimo kosztu wynoszącego 180 milionów euro (mówimy o samym, 100-kilometrowym fragmencie w Zagłębiu Ruhry) i corocznych kosztów obsługi autostrady rowerowe powinny się szybko zwrócić - urzędnicy sądzą, że dzięki temu dziennie na drogach będzie o 50 tysięcy samochodów mniej, no i nie można zapominać o tym, że tamtejsi mieszkańcy będą nieco zdrowsi i szczęśliwsi.
Źródło: