Piractwo wraca na Karaiby

Antigua i Barbuda - małe wyspiarskie państwo na Karaibach - jeszcze do niedawna było jedną ze stolic internetowego hazardu, co jednak bardzo nie podobało się USA. Nie podobało się na tyle, że mocarstwo poprzez nieuczciwe praktyki zniszczyło cały tamtejszy przemysł związany z hazardem. Doprowadziło to do utraty pracy przez wiele osób. Teraz mają one nowy plan, który został już przyklepany przez WTO.

Antigua i Barbuda - małe wyspiarskie państwo na Karaibach - jeszcze do niedawna było jedną ze stolic internetowego hazardu, co jednak bardzo nie podobało się USA. Nie podobało się na tyle, że mocarstwo poprzez nieuczciwe praktyki zniszczyło cały tamtejszy przemysł związany z hazardem. Doprowadziło to do utraty pracy przez wiele osób. Teraz mają one nowy plan, który został już przyklepany przez WTO.

Antigua i Barbuda - małe wyspiarskie państwo na Karaibach - jeszcze do niedawna było jedną ze stolic internetowego hazardu, co jednak bardzo nie podobało się USA. Nie podobało się na tyle, że mocarstwo poprzez nieuczciwe praktyki zniszczyło cały tamtejszy przemysł związany z hazardem. Doprowadziło to do utraty pracy przez wiele osób i braku jakichkolwiek perspektyw dla małych wysepek. Teraz mają one nowy plan, który został już przyklepany przez Światową Organizację Handlu (WTO) - chcą oficjalnie zostać piracką zatoką.

Już w 2007 roku to karaibskie państewko złożyło do WTO wniosek o zawieszenie działania wobec nich amerykańskich praw autorskich. I, co ciekawe, udało mu się taką zgodę uzyskać. Oznacza to, że władze tego kraju będą mogły wprowadzić w życie swój plan - postawić strony internetowe oferujące filmy, muzykę, oprogramowanie i gry bez konieczności płacenia ich amerykańskim twórcom.

Reklama

Właśnie w 2007 roku na Antigui i Barbudzie zamknięty został cały przemysł związany z hazardem online, a Ameryka "zabezpieczyła" miliardy dolarów na kontach bankowych na całym świecie. Po złożeniu skargi do WTO, organizacja ta przyznała małemu państewku rację - wtedy też wyspiarze wymyślili sobie akcję odwetową skierowaną w amerykański przemysł filmowy, fonograficzny i software'owy.

Na razie rząd Antigui i Barbudy nie wie kiedy serwis pojawi się w internecie, jednak prace są zaawansowane. USA nie zamierza jednak zastosować się do rozstrzygnięcia WTO i ostrzega karaibskie państewko, że takie działanie znacznie wpłynie na ich relacje i może całkowicie wstrzymać zagraniczne inwestycje na jego terenie.

Jednak groźby te nie robią na Antigui i Barbudzie żadnego wrażenia.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy