Podziemny wieżowiec stanie w Meksyku?

W światowych metropoliach, a zwłaszcza w ich centrach każdy skrawek wolnej przestrzeni jest niemal na wagę złota. Deweloperzy biją się o każde miejsce, gdzie można byłoby wcisnąć kolejny okazały wieżowiec. Zdając sobie sprawę z kurczących się możliwości miast architekci z Meksyku opracowali coś zupełnie innego.

W światowych metropoliach, a zwłaszcza w ich centrach każdy skrawek wolnej przestrzeni jest niemal na wagę złota. Deweloperzy biją się o każde miejsce, gdzie można byłoby wcisnąć kolejny okazały wieżowiec. Zdając sobie sprawę z kurczących się możliwości miast architekci z Meksyku opracowali coś zupełnie innego.

W światowych metropoliach, a zwłaszcza w ich centrach każdy skrawek wolnej przestrzeni jest niemal na wagę złota. Deweloperzy biją się o każde miejsce, gdzie można byłoby wcisnąć kolejny okazały wieżowiec. Zdając sobie sprawę z kurczących się możliwości miast architekci z Meksyku opracowali coś zupełnie innego.

Zamiast projektować kolejny niebotyczny drapacz chmur zdecydowali się stworzyć wizję czegoś co można nazwać podziemnym "drapaczem chmur", lub jak mówią złośliwi drapaczem jądra. Budynek taki miałby stanąć, a raczej schować się pod centrum Meksyku, nie wpływając tym samym na panoramę stolicy Meksyku, a także nie zmieniając układu urbanistycznego miasta.

Reklama

65 piętrowy, trójkątny obiekt miałby sięgać aż 300 metrów pod ziemię. Pierwszych 10 kondygnacji przeznaczonych byłoby dla dla instytucji takich jak muzeum Azteków, centra handlowe, pod nimi wygospodarowano przestrzeń dla apartamentów, a sam dół to biura przeznaczone dla firm.

Zastanawiamy się tylko na samopoczucie pracowników wpłynie fakt przebywania 300 metrów pod powierzchnią ziemi.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy