Polak rażony piorunem miał telefon w ręce

Sezon burzowy rozpoczął się wcześniej niż zwykle i to od razu pierwszą śmiertelną ofiarą, którą błyskawica dosięgła na ulicy jednego z miast. Zdarzenie to przypomina nam, że podczas burzy nigdzie nie możemy się czuć bezpiecznie. Jak unikać piorunów?

W ostatnich dniach nad Polską przeszły najbardziej intensywne burze od początku tego roku. W powierzchnię ziemi uderzyło kilkadziesiąt tysięcy piorunów, a jeden z nich okazał się tragiczny w skutkach. W poniedziałek (27.04), krótko przed godziną 21:00, niewielka burza przetoczyła się nad Aleksandrowem Łódzkim.

Na ul. Wierzbińskiej błyskawica śmiertelnie poraziła 21-latka, który wychodził właśnie z domu swoich rodziców i wracał do Łodzi. Piorun dosięgnął go w momencie, gdy przechodził obok drzewa. Mężczyzna upadł na chodnik i zranił się w głowę. Zginął na miejscu, ponieważ jego serce nie wytrzymało natężenia przeszło 30 kiloamperów, jakie niosło ze sobą wyładowanie elektryczne.

Dopiero o poranku we wtorek (28.04) jego ciało znalazła kobieta zmierzająca do pracy, która wezwała policję i pogotowie. Przybyły na miejsce lekarz stwierdził, że 21-latek zginął na skutek porażenia piorunem. Miał o tym świadczyć stopiony telefon komórkowy, który mężczyzna miał zaciśnięty w dłoni.

Telefony mogą ściągać pioruny?

Nie oznacza to jednak wcale, że piorun ściągnięty został, gdy mężczyzna rozmawiał przez telefon. Błyskawica mogła uderzyć w drzewo, a następnie przejść na mokrą od deszczu ofiarę. Często bowiem zdarza się, że pioruny nie uderzają bezpośrednio w ludzi, lecz przeskakują na nich z innych przedmiotów, znajdujących się w pobliżu.

Jak dotychczas przeprowadzono wiele badań odnośnie teorii, że telefony ściągają pioruny. Jednak nie została ona potwierdzona. Według niektórych badaczy pole elektromagnetyczne, wypromieniowane przez telefon, może tworzyć tzw. kanały o podwyższonej jonizacji, które mogą ściągać pioruny.

Jednak inne badania ujawniły, że promieniowanie to nie ma żadnych właściwości jonizacyjnych, ponieważ powstaje zbyt mała energia, aby było to możliwe. Można też sięgnąć po statystykę, która mówi, że odsetek osób, które zostały porażone przez piorun podczas rozmowy przez telefon, jest niezwykle mały. Wielokrotnie większe znaczenie miało przebywanie pod drzewem, na otwartej przestrzeni oraz w pobliżu metalowych przedmiotów.

Będzie więcej ofiar piorunów

21-latek jest dopiero pierwszą ofiarą burzy w tym sezonie. Niestety, nie będzie on jedyną. Każdego roku w Polsce przynajmniej kilka osób ginie z tego powodu, a drugie tyle zostaje poważnie poparzonych. Nawet jeśli wydaje się, że komuś udało się wyjść z tego obronną ręką, są to tylko pozory.

Wszystkie osoby porażone odczuwają tego skutki w mniejszym lub większym stopniu przez całe życie. W Stanach Zjednoczonych na Uniwersytecie Illinois w Chicago prowadzony jest Program Badań Ofiar Błyskawic. Zadaniem naukowców jest badanie długoterminowych skutków uderzenia piorunem i ich wpływu na codzienne życie pacjentów.

Bardzo bliskie uderzenie pioruna doziemnego.

Okazuje się, że życie po porażeniu wcale nie jest takie proste. Ofiary piorunów doświadczają bowiem poważnych zmian w funkcjonowaniu mózgu. Nie od razu, ale z biegiem czasu zauważają u siebie narastające problemy ze słuchem i wzrokiem.

Występują też poważne skutki neurologiczne, takie jak ubytki w pamięci, rozkojarzenia, migrenowe bóle głowy, epilepsje i bezsenność. Symptomy pojawiają się i przemijają. Nie są one zbyt klarowne i bardzo często mają inną postać u poszczególnych ofiar. Dlatego też ich leczenie jest bardzo skomplikowane.

Takie efekty może powodować odebranie przez ludzkie ciało olbrzymiej dawki energii, której tak naprawdę nikt nie powinien przeżyć. Piorun ma bowiem energię równą 140 kWh (504 MJ), dzięki czemu jest w stanie zasilać 100-watową żarówkę przez ponad 2 miesiące.

Ofiarami piorunów są najczęściej osoby pracujące na polach, mimo burzy. Liczba porażonych systematycznie zmniejsza się, ponieważ zmienia się nasz styl życia, rzadziej opuszczamy miasta, które są bezpieczniejsze, mniej jest też osób pracujących w polu.

Jednym z efektów porażenia piorunem jest tak zwana Figura Lichtenberga, która w postaci oparzenia pojawia się na ciele ofiary. Figura przypomina kształtem paproć i jest skutkiem poważnych zmian w skórze.

Figura Lichtenberga na ciele ofiary porażonej przez piorun.

O burzach krążą najróżniejsze mity, niektóre z nich potrafią zjeżyć nam włosy na głowie. Sądzi się na przykład, że po osobie porażonej bezpośrednio piorunem pozostaje tylko kupka popiołu. W tej opowieści nie ma jednak ani ziarenka prawdy. Uderzenie pioruna w człowieka nie powoduje całkowitego zwęglenia jego ciała.

Pojawiają się jedynie poparzenia, ale często bywają one niezauważalne. Większe spustoszenia piorun wywołuje wewnątrz organizmu, ale nie zawsze są one śmiertelne. Głównie uszkodzone zostają komórki układu nerwowego, dlatego osoby porażone często mają problemy z pamięcią.

Porażenie może również doprowadzić do zatrzymania akcji serca. Człowiek uderzony piorunem zachowuje się dokładnie tak samo, jak byłby porażony prądem z zerwanej linii energetycznej bądź też po dotknięciu płotu znajdującego się pod napięciem.

Gdzie przebiega polska aleja burz?

Burza to jedno z najgwałtowniejszych zjawisk pogodowych, z jakim możemy się spotkać w naszym kraju. Wyładowań atmosferycznych najbardziej boją się dzieci, ale i dorosłych przeszywają ciarki, gdy piorun uderzy bardzo blisko, a jego huk zbudzi nas w samym środku nocy, zwłaszcza, gdy jesteśmy w domu sami.

W Polsce sezon burz trwa zazwyczaj od kwietnia do września, kiedy występuje ich najwięcej, z apogeum między czerwcem a sierpniem. Jednak burze mogą się pojawiać przez cały rok, nawet w grudniu czy styczniu, choć bardzo rzadko.

Mapka obrazująca wszystkie wyładowania doziemne (czerwone punkty) odnotowane na obszarze Polski od 1 stycznia do 30 kwietnia 2015. Dane: Burze.dzis.net

Strefa dużego zagrożenia burzami obejmuje całą południowo-wschodnią część naszego kraju. Bezpiecznie podczas burzy nie mogą się czuć mieszkańcy wielu miejscowości na Górnym Śląsku, w Małopolsce, na Podkarpaciu, Ziemi Łódzkiej, Mazowszu, Lubelszczyźnie i Ziemi Świętokrzyskiej. Im wyżej położony teren, tym na ogół częściej zdarzają się wyładowania.

Jednak w przypadku Polski wysokość nie ma tak dużego znaczenia, jak sama obecność gór. To właśnie obszary górzyste przez swój specyficzny mikroklimat są swoistą siłą napędową burz. Dzięki Sudetom i Karpatom, stanowiącym południową ścianę kraju, nasza rodzima aleja burz rozciąga się w ich pobliżu.

Liczba i intensywność burz zwiększa się, im dalej na południe tych regionów, a więc im bliżej gór. Średnio notuje się tam od 25 burz rocznie z dala od gór do nawet 34 dni na terenach górzystych. Historyczny rekord należy do Kasprowego Wierchu. W 1963 roku niebo błyskało się aż przez 54 dni. Do dziś tego rekordu nie udało się już pobić.

Najmniejsze prawdopodobieństwo porażenia piorunem występuje na środkowym i zachodnim wybrzeżu oraz na pograniczu z Niemcami na Ziemi Lubuskiej. Jest tam średnio o 1/3 mniejsze niż na południu naszego kraju. Szczególnie groźnych jest od 20 do 35 dni w roku, bo tyle wynosi średnia liczba dni burzowych w Polsce. W Świnoujściu w ciągu roku średnio tylko 18 dni mija pod znakiem grzmotów. Podobnie jest w innych miastach Pomorza oraz Ziemi Lubuskiej.

Wskazówki, jak uniknąć porażenia piorunem

24 tysiące osób każdego roku ginie na skutek porażenia piorunem, a 10 razy więcej przeżywa, ale skutki tego zdarzenia odczuwa przez całe życie. Naukowcy podają kilka najważniejszych wskazówek, jak postępować podczas burzy, aby nie stać się jej ofiarą:

- Stosuj zasadę 30/30, czyli ukryj się, najlepiej w murowanym budynku, jeśli od pojawienia się błyskawicy do usłyszenia grzmotu odliczysz mniej niż 30 sekund. Natomiast wyjść na zewnątrz możesz 30 minut po ostatnim uderzeniu pioruna.

- Nigdy nie chowaj się pod drzewem, a jeśli nie masz innego wyjścia, to schroń się pod jak najniższym. Nie stawaj w pobliżu urządzeń metalowych i pod napięciem, np. linii energetycznych.

- Jeśli burza zastanie Cię na otwartej przestrzeni, zajmij pozycję embrionalną, dotykając rękoma podłoża tak, aby w momencie porażenia energia miała jak najkrótszą drogę do ziemi, aby się rozładować. Unikaj szybkiego ruchu.

- Nie przebywaj w wodzie i małych łódkach. Jeśli jesteś w górach, zejdź poniżej grzbietu górskiego, około 100 metrów, najlepiej do schroniska.

- Natychmiast pomóż osobie porażonej przez piorun i nie obawiaj się, że przejdzie na Ciebie energia elektryczna, ponieważ rozładowanie jej następuje błyskawicznie. Osoby porażone najczęściej ulegają poparzeniom, ustaje też krążenie, które trzeba natychmiast przywrócić.

Burze nad Podlasiem w technice poklatkowej.

Warto też wiedzieć, jak daleko znajduje się burza, bo wówczas będziemy świadomi, ile czasu pozostało nam do ukrycia się w bezpiecznym miejscu. Piorun, czyli wyładowanie elektryczne, to nic innego jak światło, które porusza się z prędkością 300 tysięcy kilometrów na sekundę. Natomiast grzmot to dźwięk, który rozchodzi się z szybkością tylko 340 metrów na sekundę.

Wiemy już, że dźwięk jest znacznie wolniejszy od światła. W ten sposób, kiedy zobaczymy błyskawicę przecinającą niebo nad nami, zanim usłyszymy huk, musi minąć pewien czas. Zależy on od odległości w jakiej znajduje się piorun.

Aby dowiedzieć się jaka jest to odległość, wystarczy tylko policzyć sekundy dzielące pojawienie się pioruna od wystąpienia grzmotu. Jeśli są to 3 sekundy, to wówczas wiemy iż piorun pojawił się 1000 metrów od nas, jeśli 5 sekund to 1700 metrów, a jeśli 10 sekund to 3400 metrów od nas.

Jak powstają chmury burzowe?

Błyskawice powstają w chmurze cumulonimbus, która jest najpotężniejszą chmurą w arsenale pogody. Potrafi osiągać wysokość kilkunastu kilometrów od samej ziemi aż po stratosferę.

Wewnątrz niej gromadzą się olbrzymie ilości wody w postaci kropel, gradu i śniegu. Drobiny te zderzając się ze sobą wywołują wyładowania elektryczne. Proces tworzenia się tej chmury jest złożony, ale potrafi przebiegać bardzo szybko. W gorący letni dzień niebo początkowo jest błękitne i zupełnie wolne od chmur.

Tak powstaje chmura burzowa.

Jednak po słonecznym poranku nadchodzi przedpołudnie z coraz większą ilością obłoków, aż wreszcie po południu niebo zasnuwa się coraz cięższymi chmurami. Zaczyna padać, grzmieć i ostatecznie się rozpogadza. Na pierwszym filmiku, który zamieszczamy poniżej, widoczna jest oddalająca się chmura cumulonimbus wyglądająca jak gigantyczny kalafior.

Jak duża może być błyskawica?

Uderzenie pioruna wypala dziury o średnicy od 2 milimetrów do 10 centymetrów. Grubsze pioruny w przyrodzie raczej nie występują, choć patrząc na nocne fotografie odnosi się wrażenie, że są o wiele bardziej okazałe. Tak naprawdę nic bardziej mylnego!

Piorun jest na tyle jasny w stosunku do ciemnego tła, że prześwietla błonę fotograficzną. Na kliszy utrwala się nie tylko "prawdziwa" grubość pioruna, ale dodatkowo również jego świetlna aureola, co sprawia, że piorun jest znacznie grubszy niż jest w rzeczywistości.

Bardzo bliskie uderzenie pioruna w asfaltową drogę.

A jak długa może być błyskawica? Okazuje się, że 13 października 2001 roku, podczas burzy nad amerykańskim miastem Dallas, zmierzono błyskawicę o długości aż 190 kilometrów. Oczywiście nie była ona idealnie prosta, lecz połamana. Dzięki temu osiągnęła tak zawrotną długość, przeszło czterokrotnie przewyższając średnicę chmury burzowej, z której się zrodziła.

Naukowcy sądzą, że tak długie pioruny mogą znacząco sięgać poza obszar komórki burzowej, stwarzając zagrożenie, nie jak wcześniej sądzono do 20 kilometrów od macierzystej chmury, lecz nawet powyżej 50 kilometrów. Grom z jasnego nieba może nas tym samym dopaść nawet tam, gdzie tego się najmniej spodziewamy, przy czystym niebie.

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas