Polska emigracja do Turcji

Zimowe okienko transferowe jeszcze się nie zakończyło, a okazuje się, że co najmniej kilku piłkarzy z naszej ligi już zdążyło wyemigrować. Dość często wybieranym kierunkiem była Turcja. Skąd tak specyficzne ukierunkowanie naszych kopaczy? Powodów jest co najmniej kilka...

Zimowe okienko transferowe jeszcze się nie zakończyło, a okazuje się, że co najmniej kilku piłkarzy z naszej ligi już zdążyło wyemigrować. Dość często wybieranym kierunkiem była Turcja. Skąd tak specyficzne ukierunkowanie naszych kopaczy? Powodów jest co najmniej kilka...

Nie od dziś wiadomo, iż Wisła Kraków świetnie dogaduje się z tureckim Trabzonsporem. Działacze i kibice aktualnego lidera tamtejszej Super Ligi doskonale pamiętają wytransferowanego tam kiedyś Mirka Szymkowiaka, nad którym wielokrotnie się wówczas zachwycali. Polski pomocnik zrobił wówczas niezłą reklamę reszcie naszych zawodników, przez co tureckie kluby coraz częściej zaczęły obserwować polską Ekstraklasę. Potwierdzeniem dobrych kontaktów "Białej Gwiazdy" z Trabzonsporem jest też transfer Arka Głowackiego (900 tysięcy euro), który dołączył do drużyny z Trabzonu jeszcze przed rozpoczęciem aktualnego sezonu.

Działacze lidera Super Ligi wykazali się świetną znajomością realiów panujących w Wiśle, wykorzystując pragnienia Pawła Brożka w kwestii transferu za granicę. "Brozio", który osiągnął w polskiej lidze absolutnie wszystko co tylko mógł, chciał nareszcie spróbować swoich sił w jakimś zagranicznym klubie. Rękę na pulsie trzymał właśnie Trabzonspor, który w pakiecie z Pawłem (2 miliony euro) wykupił także jego brata Piotra (800 tysięcy euro).

To tyle jeśli chodzi o "kontakty" i zaradność agentów. Reszta transferów to z reguły czysta "pogoń za pieniądzem". Dobrymi przykładami tej teorii są chociażby Kamil Grosicki, czy Marcin Robak. Ten pierwszy opuścił walczącą o mistrzostwo Jagiellonię i zamienił ją na zmagającego się o utrzymanie Sivasspor. "Jaga" co prawda zarobiła na piłkarzu 900 tysięcy euro, ale zarazem zmniejszyła sobie szansę na zdobycie krajowego tytułu. "Grosik" zdążył przez te pół sezonu zdobyć 6 goli i był jedną z postaci świadczących o przebojowości drużyny z Białegostoku. Sytuacja z Marcinem Robakiem tylko po części przypomina tą Grosickiego. Widzew sprzedał Robaka za okrągły milion euro, tyle że łódzki zespół nie miał realnych szans na walkę o mistrzostwo kraju. Po czołowego napastnika Widzewa zgłosił się będący w potrzebie Konyaspor, który podobnie jak nowy klub Grosickiego, także musiał wzmocnić siłę ofensywną, by w ogóle marzyć o pozostaniu w tureckiej Super Lidze. W Konyasporze zresztą Robak zastał Mariusza Pawełka, który do Turcji dotarł z Wisły na zasadzie wolnego transferu.

Zarówno dla Jagiellonii, jak i dla Widzewa, oferty z Turcji były z kategorii "nie do odrzucenia". Sami zawodnicy również potraktowali je jako życiową szansę. Szkoda tylko, że głównymi motywami transferów były kuszące kontrakty w Turcji, a nie chęć dalszego rozwoju sportowego. Nie twierdzę, iż w Super Lidze czeka ich wyłącznie zmarnowanie, ale gdyby utrzymali dotychczasowy poziom w rodzimej Ekstraklasie, mieliby szansę na załapanie się do szerokiej kadry na EURO (zwłaszcza w obliczu ogromnych problemów ze zdobywaniem bramek przez naszą reprezentację), a potem nawet na znacznie lepsze oferty z zagranicy. A tak, padło na Turcję tylko dlatego, że żaden inny klub nie zaryzykowałby wyłożenia na naszych kopaczy takich pieniędzy. A przecież nikt im tam gwarancji na regularną grę nie daje...

Czy Grosicki i Robak w ogóle pomyślą o zmarnowaniu szansy załapania się na EURO 2012? Oczywiście, że nie! Najważniejsze żeby "kaska" regularnie lądowała na koncie, niezależnie od tego czy ma się jakąkolwiek szansę na grę i dalszy rozwój kariery...

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas