Polska siatkówka wkrótce trzecią siłą Europy
Już tylko 8 pełnych kolejek pozostało do zakończenia rozgrywek w T-Mobile Ekstraklasie, by wyłonić piłkarskiego Mistrza Polski, a tym samym naszego przyszłorocznego przedstawiciela do Ligi Mistrzów, oraz pretendentów do gry w Lidze Europejskiej. Tylko co z tego, skoro nasze emocje najpewniej skończą się jeszcze grubo przed odejściem zimy, a my pozostaniemy z niesmakiem powstałym po obnażeniu słabości naszego futbolu na tle gigantów z Europy. Co innego, jakby to była siatkówka...
Już tylko 8 pełnych kolejek pozostało do zakończenia rozgrywek w T-Mobile Ekstraklasie, by wyłonić piłkarskiego Mistrza Polski, a tym samym naszego przyszłorocznego przedstawiciela do Ligi Mistrzów, oraz pretendentów do gry w Lidze Europejskiej. Tylko co z tego, skoro nasze emocje najpewniej skończą się jeszcze grubo przed odejściem zimy, a my pozostaniemy z niesmakiem powstałym po obnażeniu słabości naszego futbolu na tle gigantów z Europy. Co innego, jakby to była siatkówka...
Pomimo tego, że to właśnie piłka nożna jest naszym sportem narodowym, znacznie większe sukcesy osiągamy na polu siatkówki, gdzie poza dumnie grającą dla nas reprezentacją mamy jeszcze wiele klubów, które bez większego wysiłku są w stanie sporo namieszać na europejskich turniejach. Szczególnie owocny dla nas jest właśnie ten sezon, gdzie pomimo niedawnej porażki Skry Bełchatów z Zenitem Kazań w finale siatkarskiej Ligi Mistrzów Polacy mogą mieć wiele powodów do radości. W końcu mieć w swoim kraju finalistę najbardziej prestiżowego na tym kontynencie turnieju klubowego to sytuacja, o której w futbolu możemy tylko pomarzyć.
Najbardziej jednak cieszy to, że sukcesy polskiej siatkówki to nie są jednorazowe wybryki, a wyraźna wykładnia wysokiego poziomu tejże dyscypliny w "Lechistanie". Najlepszym dowodem tej teorii jest choćby fakt, że w czekającym nas jeszcze finale Pucharu CEV (28 marca i 1 kwietnia) Polska także ma swojego przedstawiciela! Jest nim Resovia Rzeszów, która o finałowe trofeum będzie walczyć z Dynamem Moskwa. A nie wolno nam przecież zapominać o tym, że w drodze do finału rzeszowianie wyeliminowali przecież spadkowicza z Ligi Mistrzów, jakim był Fenerbahce Stambuł. Jak zatem sami widzicie, jest szansa, że przynajmniej na tym polu odegramy się na Rosjanach.
Z naszymi wschodnimi sąsiadami nie będziemy za to musieli rywalizować w tegorocznym finale Pucharze Challenge (27 i 31 marca), gdzie AZS Politechnika Warszawska zmierzy się z... Tytanem AZS Częstochowa! Iście polski finał w międzynarodowej imprezie klubowej? Nie wiem czy dożyjemy tego typu sytuacji w piłce nożnej...
Co jeszcze piękniejsze, tak znaczące sukcesy polskich klubów siatkarskich przyczyniają się do zbierania kolejnych punktów w Rankingu CEV, gdzie znajdująca się na czwartej pozycji Polska ma coraz mniejsze straty do będącej na trzeciej lokacie Grecji (pierwsze dwa miejsca należą odpowiednio do Włoch i Rosji). Dlaczego to takie ważne? Bo podobnie jak w futbolu, wyższe miejsce rankingowe daje nam więcej przepustek dla polskich klubów do rozgrywek na arenie międzynarodowej, co w naszym przypadku może tylko jeszcze bardziej zwiększyć szanse zgarnięcia kolejnego już, potwierdzającego naszą potęgę trofeum. A analizując grę polskich klubów z ostatnich lat można w pełni założyć, że nasz awans na sam szczyt to tylko kwestia czasu!