Porażka technologii rozpoznawania twarzy?

Zamach terrorystyczny, jaki miał miejsce ponad tydzień temu w Bostonie, był sprawdzianem nie tylko dla służb ochrony imprez masowych, ale przede wszystkim dla kilku technologii, w których od jakiegoś czasu na całym świecie pokłada się olbrzymie nadzieje.

Zamach terrorystyczny, jaki miał miejsce ponad tydzień temu w Bostonie, był sprawdzianem nie tylko dla służb ochrony imprez masowych, ale przede wszystkim dla kilku technologii, w których od jakiegoś czasu na całym świecie pokłada się olbrzymie nadzieje.

Zamach terrorystyczny, jaki miał miejsce ponad tydzień temu w Bostonie, był sprawdzianem nie tylko dla służb ochrony imprez masowych, ale przede wszystkim dla kilku technologii, w których od jakiegoś czasu na całym świecie pokłada się olbrzymie nadzieje.

Jedną z technologii, która okazała się totalną porażką, był system rozpoznawania twarzy. Szef bostońskiej policji, Edward Davis, stwierdził po zamachach, że technologia w przypadku identyfikacji twarzy dwóch Czeczenów w ogóle nie zdała egzaminu. Dlaczego?

Otóż fotografie i filmy, które zostały poddane analizie przez FBI i służb wywiadowcze, były tak kiepskiej jakości (niska rozdzielczość, szumy, czarno-białe ujęcia z monitoringu), że wymagały ręcznej obróbki dokonanej przez pracowników agencji.

Reklama

Co ciekawe, jeden z agentów ponad 400 razy obejrzał jedno nagranie, by zrekonstruować przebieg wydarzeń podczas maratonu w Bostonie.

W bazie danych agencji wywiadowczych, fotografie dwóch Czeczenów znajdowały się od dawna, ale jak widać, do niczego się nie przydały, bo system jak zwykle zawiódł. A może to było celowe działanie?!

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy