Powrót najmniejszego auta świata!

Najmniejszym samochodem jaki do tej pory został dopuszczony do poruszania się po drogach jest Peel P50, który był produkowany w latach 60-tych. Jednoosobowe auto wyglądające jak zabawka nie cieszyło się ogromnym zainteresowaniem klientów i po trzech latach produkcja została zamknięta. Teraz po niemal 50-ciu latach od zjechania z taśmy ostatniego modelu samochód ten wraca na drogi.

Najmniejszym samochodem jaki do tej pory został dopuszczony do poruszania się po drogach jest Peel P50, który był produkowany w latach 60-tych. Jednoosobowe auto wyglądające jak zabawka nie cieszyło się ogromnym zainteresowaniem klientów i po trzech latach produkcja została zamknięta. Teraz po niemal 50-ciu latach od zjechania z taśmy ostatniego modelu samochód ten wraca na drogi.

Najmniejszym samochodem jaki do tej pory został dopuszczony do poruszania się po drogach jest Peel P50, który był produkowany w latach 60-tych. Jednoosobowe auto wyglądające jak zabawka nie cieszyło się ogromnym zainteresowaniem klientów i po trzech latach produkcja została zamknięta. Teraz po niemal 50-ciu latach od zjechania z taśmy ostatniego modelu samochód ten wraca na drogi.

Decyzję o wznowieniu produkcji podjęła grupa brytyjskich biznesmenów, którzy najwyraźniej uznali, że w czasach coraz większej popularności na niewielkie, ekologiczne auta elektryczne, trójkołowa miniaturka samochodu ma szansę przypaść do gustu klientów.

Reklama

Firma oferuje dwa modele. Pierwszym z nich jest P50 napędzany spalinowym, dwusuwowym silnikiem o pojemności 49 cm sześciennych o mocy 3,35 KM. Drugi z nich to Trident pod maseczką którego pracuje bezszczotkowy silnik elektryczny generujący 1,36 KM. Pozwala on na osiągnięcie prędkości maksymalnej wynoszącej około 20 km/h i przejechanie dystansu około 50 km.

Niestety przyjemność taka nie jest tania. Oba pojazdy oferowane są w cenie 6995 funtów co w przeliczeniu na złotówki przy obecnym kursie daje nam ponad 36 000 zł. Aktualną ofertę można zobaczyć na.

To jak model P50 spisuje się w miejskich warunkach pokazał nam jakiś czas temu Jeremy Clarkson w programie Top Gear.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy