Pył kometarny odkryto w lodach Antarktydy
Odkąd ludzkość zaczęła badać kosmos, rozpoczęliśmy swoją niezwykłą przygodę, której celem jest m.in. zgłębienie istoty powstania naszego Układu Słonecznego, w tym także Ziemi. Wysyłamy mnóstwo sond kosmicznych, które mają uchylić nam rąbka tej wielkiej tajemnicy...
Odkąd ludzkość zaczęła badać kosmos, rozpoczęliśmy swoją niezwykłą przygodę, której celem jest m.in. zgłębienie istoty powstania naszego Układu Słonecznego, w tym także Ziemi. Wysyłamy mnóstwo sond kosmicznych, które mają uchylić nam rąbka tej wielkiej tajemnicy, jednak, jak się teraz okazuje, wcale nie musimy opuszczać naszej planety, by dokonać niesamowitych odkryć.
Naukowcy z Instytutu Naukowego Carnegie z Waszyngtonu i Uniwersytetu Kyushu z Fukuoki, wybrali się na Antarktydę, by dokonać ważnych odwiertów w lodzie w okolicach należącej do Japończyków stacji antarktycznej Syowa, która leży na wyspie Ongul (Ziemia Królowej Maud, Antarktyda Wschodnia).
W trakcie badań, udało im się dokonać bardzo ciekawego odkrycia, a mianowicie wydobyli pył kometarny, taki sam, jaki zdobyli wcześniej przy pomocy sondy Stardust, która pobrała go bezpośrednio z "warkoczy" komet 81P/Wild i 9P/Temple.
Pojedyncze cząstki pyłu kometarnego pobrane z antarktycznego lodu.
Materiał znajdował się zaledwie 18 metrów pod powierzchnią. Cząstki o wielkości od 10 do 60 mikrometrów dostarczą nam sporo informacji na temat przeszłości Układu Słonecznego oraz powstania w nim wszystkich ciał niebieskich.
Odkrycie jest o tyle ciekawe, iż dotąd świat naukowy był zdania, że pył kometarny nie jest w stanie przetrwać przejścia przez ziemską atmosferę. Teraz wiemy już, że astronomowie mylili się.
Oznacza to, że cegiełki życia przenoszone przez komety w ich jądrach, z czasem wydostają się i wraz z pyłem mogą przedostać się przez atmosfery planet na ich powierzchnie.
Źródło: / Fot. NASA