PZPN wciąż z nas doi
Kiedy na ostatnie potyczki z Argentyną i Francją Polski Związek Piłki Nożnej wyznaczył horrendalnie duże ceny wejściówek, prezes Lato tłumaczył to chęcią walką z kibolami oraz klasą ówczesnych rywali. Tylko czy Gruzję należy stawiać na tej samej półce co wspomniane tu wcześniej drużyny?
Kiedy na ostatnie potyczki z Argentyną i Francją Polski Związek Piłki Nożnej wyznaczył horrendalnie duże ceny wejściówek, prezes Lato tłumaczył to chęcią walką z kibolami oraz klasą ówczesnych rywali. Tylko czy Gruzję należy stawiać na tej samej półce co wspomniane tu wcześniej drużyny?
10 sierpnia w Lubinie ma dojść do konfrontacji reprezentacji Polski i Gruzji. W związku z tym od najbliższego poniedziałku aż do końca tego miesiąca będzie już można nabyć bilety na to spotkanie. Jako że nasz kraj pełni rolę gospodarza najbliższych Mistrzostw Europy, najbliższy mecz podobnie jak poprzednie będzie miał charakter towarzyski. A że rodzaj meczu jest taki jaki podaliśmy przed chwilą, a przeciwnik jest jaki jest, ceny wejściówek mogą być przynajmniej zaskakujące...
50, 90 i 130 zł - z takimi cenami muszą się liczyć wszyscy ci, którzy chcą obejrzeć spotkanie kadrowiczów Smudy z poziomu trybun. Wartości biletów są tym samym zaledwie niewiele niższe od tych, jakie kibice musieli płacić za oglądanie Francuzów, czy Argentyńczyków. Tyle że takich przeciwników jak tamci Polska ma najczęściej raz na pół dekady, a Gruzja... najpewniej nawet na EURO nie przyjedzie.
Nasi najbliżsi rywale zajmują obecnie 4 miejsce w grupie F, gdzie wyścig o awans na turniej Starego Kontynentu przegrywa kolejno z Grecją, Chorwacją i Izraelem. Mówiąc wprost - mecz nie będzie należał do najatrakcyjniejszych. Mimo to, władze PZPN-u pozostali przy taktyce drogich biletów, co zapewne będą nadal argumentować jako swoją "genialną kampanię antykibolową". Szkoda tylko, że jak zwykle najbardziej stratni na tym wszystkim będą prawdziwi kibice. Panie Lato - dziękujemy!