Robinho wrócił na szczyt

Kiedy w połowie 2005 roku Robson de Souza znany szerszej publiczności jako Robinho przychodził z brazylijskiego Santosu do wielkiego Realu Madryt za 24 miliony euro, świat dopiero miał poznać co to jest prawdziwy talent. W kolejnych latach jednak bywało na tyle różnie, że napastnik musiał ratować karierę powrotem do ojczyzny. Teraz Robinho znowu jest na szczycie...

Kiedy w połowie 2005 roku Robson de Souza znany szerszej publiczności jako Robinho przychodził z brazylijskiego Santosu do wielkiego Realu Madryt za 24 miliony euro, świat dopiero miał poznać co to jest prawdziwy talent. W kolejnych latach jednak bywało na tyle różnie, że napastnik musiał ratować karierę powrotem do ojczyzny. Teraz Robinho znowu jest na szczycie...

Kiedy w połowie 2005 roku Robson de Souza znany szerszej publiczności jako Robinho przychodził z brazylijskiego Santosu do wielkiego Realu Madryt za 24 miliony euro, świat dopiero miał poznać co to jest prawdziwy talent. W kolejnych latach jednak bywało na tyle różnie, że napastnik musiał ratować karierę powrotem do ojczyzny. Teraz Robinho znowu jest na szczycie...

Brazylijczyk po kilku ciekawych sezonach na Santiago Bernabeu zwrócił uwagę szejków arabskich, kompletujących wówczas nowy "dream team" w Manchesterze City. Robinho jednak kariery w Anglii nie zrobił, a szybko spadająca forma napastnika zmusiła właścicieli MC do wypożyczenia jedną z nadziei Brazylii z powrotem do Santosu. Pół sezonu w ojczyźnie wystarczyło jednak by odzyskać blask i wpaść w oko kolejnym potęgom w Europie.

Reklama

W ten oto sposób Robinho trafił do AC Milan, który musiał zapłacić zespołowi "The Citizens" 18 milionów euro za kartę zawodnika. Jak się później okazało, było warto. Brazylijczyk szybko się odnalazł na San Siro, strzelając w swoich 30 dotychczasowych występach 12 goli. W Serie A zostało do rozegrania jeszcze kilka spotkań i niewątpliwie nazwisko byłego atakującego Realu Madryt jeszcze zdąży się ukazać na liście strzelców Milanu.

Włoskie media powoli zaczynają spekulować, czy działacze "Rossonerich" faktycznie zdołają zatrzymać Brazylijczyka u siebie na kolejny sezon. Letnie okienko transferowe coraz bliżej, a Robinho z każdą kolejką przyciąga coraz większą uwagę ze strony innych wielkich firm. Jednym z bardziej prawdopodobnych kierunków mogłaby być liga turecka, która coraz odważniej sięga po największe gwiazdy ze Starego Kontynentu, kusząc ich gigantycznymi zarobkami. Czy Robinho dołączy do stale rosnącej liczby cudzoziemców w Super Lidze? Czekamy na Wasze opinie...

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy