Rok 1983, o krok od zagłady

Jak wskazują najnowsze informacje odtajnione przez amerykański rząd, w roku 1983 byliśmy o mały krok od atomowej zagłady. Wszystko przez wielkie manewry organizowane przez wojska NATO, które nie były w stanie przewidzieć, że Rosjanie mogą wziąć to bardzo na serio.

Jak wskazują najnowsze informacje odtajnione przez amerykański rząd, w roku 1983 byliśmy o mały krok od atomowej zagłady. Wszystko przez wielkie manewry organizowane przez wojska NATO, które nie były w stanie przewidzieć, że Rosjanie mogą wziąć to bardzo na serio.

Jak wskazują najnowsze informacje odtajnione przez amerykański rząd, w roku 1983 byliśmy o mały krok od atomowej zagłady. Wszystko przez wielkie manewry organizowane przez wojska NATO, które nie były w stanie przewidzieć, że Rosjanie mogą wziąć to bardzo na serio.

Chodzi tu o prowadzone w Europie ćwiczenia Able Archer 83, których celem było przeprowadzenie symulowanego kontrataku na państwa Układu Warszawskiego po tym jak w hipotetycznym scenariuszu Związek Radziecki zaatakował państwa członkowskie NATO z pomocą broni atomowej. Manewry były zakrojone na tak dużą skalę, że Rosjanie pomyśleli, iż tak naprawdę jest to zasłona dymna dla prawdziwego ataku, dlatego zgodnie z zasadą, według której najlepszą obroną jest atak, Rosyjscy generałowie wydali decyzje o przygotowaniu rakiet z głowicami atomowymi do wystrzelenia, trafiły one z silosów do rozsianych po Europie wyrzutni i wojskowi trzymali palce na czerwonych przyciskach.

Reklama

W tym czasie wojska NATO nadal prowadziły manewry nie zdając sobie sprawy z tego jak wielki popłoch zapanował wśród rosyjskich wojskowych. Było tak po części dlatego, że stosunki między obiema stronami zimnej wojny w poprzedzających miesiącach osiągnęły punkt krytyczny, a do tego wojska NATO prowadziły manewry w całkowitej ciszy radiowej lub używając nowych szyfrów, które jeszcze nie zostały złamane - przez to Rosjanie widzieli, że wojska te wykonują jakieś ruchy, ale nie wiedzieli jakie dokładnie i po co.

Problemem (lub zbawieniem, o czym dalej) było też to, że zachodni wywiad absolutnie nie wiedział o reakcji Rosji - inaczej poprzez kanały dyplomatyczne sytuacja pewnie zostałaby wyjaśniona i kryzys zostałby szybko zażegnany. Z drugiej strony to właśnie mogło nas uratować - wojskowi NATO mogli bowiem na informacje wywiadu zareagować także w inny sposób, podnosząc dodatkowo swój poziom bojowej gotowości (DEFCON), co z kolei doprowadziłoby do tego, że Rosjanie wreszcie wcisnęliby te przyciski, na których palce zaczynały się coraz mocniej pocić.

Był to moment, w którym zbliżyliśmy do atomowej zagłady najbliżej od czasu kubańskiego kryzysu z roku 1962. I prawdopodobnie uratowało nas to samo co doprowadziło do eskalacji tego konfliktu - to, że jesteśmy tylko ludźmi i popełniamy błędy.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy