Silnik jonowy na mocz

Obecnie stosowane silniki jonowe używają często jako paliwa drogich gazów szlachetnych takich jak ksenon. Dlatego naukowcy usilnie pracują aby znaleźć jakieś tańsze i bardziej wydajne rozwiązania. Teraz naukowcy (jakżeby inaczej) z Australii wpadli na pomysł jak stworzyć taki silnik, który będzie mógł działać nawet zasilany moczem.

Obecnie stosowane silniki jonowe używają często jako paliwa drogich gazów szlachetnych takich jak ksenon. Dlatego naukowcy usilnie pracują aby znaleźć jakieś tańsze i bardziej wydajne rozwiązania. Teraz naukowcy (jakżeby inaczej) z Australii wpadli na pomysł jak stworzyć taki silnik, który będzie mógł działać nawet zasilany moczem.

Obecnie stosowane silniki jonowe używają często jako paliwa drogich gazów szlachetnych takich jak ksenon. Dlatego naukowcy usilnie pracują aby znaleźć jakieś tańsze i bardziej wydajne rozwiązania. Teraz naukowcy (jakżeby inaczej) z Australii wpadli na pomysł jak stworzyć taki silnik, który będzie mógł działać nawet zasilany moczem.

Silnik jonowy działa na takiej zasadzie, że z pomocą fal radiowych gaz zmienia się w bardzo energetyczną plazmę, która wyrzucona z silnika przez pole magnetyczne generuje ciąg.

Wynalazek Australijczyków nosi nazwę Helicon Double Layer Thruster (HDLT) i powstaje w ramach wartego 4 miliony dolarów grantu od tamtejszego rządu.

Reklama

Nowy silnik ma nie posiadać żadnych ruchomych elementów, a wszystkie części konstrukcji stykające się z paliwem są szklane lub ceramiczne dzięki czemu będzie on mógł wykorzystywać niemal każde "paliwo" - nawet mocz - zamiast bardzo drogich gazów szlachetnych. Generuje on ciąg w taki sam sposób jak inne silniki jonowe - wysyłając naładowane jony z dużą siłą na zewnątrz. Jednak robi on to bez żadnych ruchomych części - gaz jest wstrzykiwany do rury, która jest bombardowana falami radiowymi o częstotliwości 13.56 MHz. Cząsteczki gazu zmieniają się w plazmę i opuszczają rurę jednym z jej końców.

W Międzynarodowej Stacji Kosmicznej istnieje system, który wyciąga wodę z moczu - produkując płyn o pH w okolicach 1. Australijscy badacze uważają, że nadałby się on idealnie do nowego silnika. Usunęłoby to sporo problemów z drogi podczas długodystansowych podróży międzyplanetarnych.

Bo, co jeszcze ważniejsze, HDLT ma być bardzo wydajny ponieważ energia używana jest tylko do tworzenia plazmy i utrzymania pola elektromagnetycznego.

Już niedługo mają rozpocząć się testy, a gotowy satelita z silnikiem HDLT ma wystartować już w ciągu 2 lat. A potem co? Możemy lecieć na Marsa - co dzięki nowemu silnikowi ma zająć tylko 3 miesiące.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy