Skin gun
Pisaliśmy dziś już o jednej medycznej rewolucji, a tu kolejna. Skóra w sprayu - taki wynalazek również swoje korzenie ma w literaturze sci-fi - teraz stał się rzeczywistością. To prawdziwy cud dla ludzi cierpiących z powodu poparzeń.
Pisaliśmy dziś już o jednej , a tu kolejna. Skóra w sprayu - taki wynalazek również swoje korzenie ma w literaturze sci-fi - teraz stał się rzeczywistością. To prawdziwy cud dla ludzi cierpiących z powodu poparzeń.
Do tej pory poparzenia skóry leczone były za pomocą przeszczepów ze zdrowych miejsc od osoby poparzonej. Wiązało się to jednak z wielotygodniową lub nawet wielomiesięczną rehabilitacją. Dodatkowo podczas trwania tego okresu, pacjenci są bardzo narażeni na infekcje.
Teraz z pomocą przychodzi Skin-cell Gun. Wynalazek ten był opracowywany od 2008 roku przez zespół profesora Joerga C. Gerlacha z Wydziału Chirurgii Uniwersytetu w Pittsburgu.
Sama technologia znana była od jakiegoś czasu. W Australii zespół dr. Fiony Wood stosował z powodzeniem podobny system, który polegał na sprayowaniu na poparzone miejsce wyhodowanych wcześniej komórek skóry. System ten pomógł znacząco zmniejszyć liczbę ofiar śmiertelnych po atakach bombowych na Bali w 2002 roku.
Technika opracowana przez profesora Gerlacha polega na pobraniu od pacjenta zdrowych komórek skóry, z których z kolei pobierane są komórki macierzyste, które następnie w postaci wodnego roztworu trafiają na ranę. Cała procedura trwa około półtorej godziny.
Następnie na ranę aplikowany jest specjalny opatrunek, gwarantujący odpowiednie ukrwienie nowej skóry, a jednocześnie zabezpieczający przed niebezpiecznymi infekcjami.
Metoda jest niezwykle skuteczna - u pacjentów w Berlińskim Centrum Poparzeń była ona w stanie wyleczyć rany nawet całej twarzy w ciągu zaledwie kilku dni - podczas gdy tradycyjnymi metodami trwałoby to tygodnie.