Służby szukają informacji o nas na Facebooku
Nie jest szokiem, że różne służby przeczesują wszelkiej maści serwisy społecznościowe, by znaleźć o nas jakieś informacje. Natomiast niepokoi fakt, że w pierwszej połowie tego roku drastycznie wzrosła liczba rządowych wezwań skierowanych m.in. do Facebooka, o udostępnienie danych jego użytkowników...
Nie jest szokiem, że różne służby przeczesują wszelkiej maści serwisy społecznościowe, by znaleźć o nas jakieś informacje. Natomiast niepokoi fakt, że w pierwszej połowie tego roku drastycznie wzrosła liczba rządowych wezwań skierowanych m.in. do Facebooka, o udostępnienie danych jego użytkowników.
Tylko podczas 6 miesięcy, różne rządowe instytucje na świecie poprosiły o informacje aż 24 tysiące razy. Pomimo tego, że Facebook nie ma w zwyczaju podawać takich danych i sprawy przeważnie kieruje do sądów wyższych instancji, by zwalniały go z ujawniania danych, to i tak służby mają swoje sposoby na ominięcie systemu, by te dane jednak wpadły w ich ręce.
W większości przypadków, informacje o użytkownikach społecznościówek są dowodem w sprawie wyłudzeń świadczeń zdrowotnych. Niezwykle często bowiem zdarza się, że ktoś jest na rencie chorobowej, a na Facebooku zamieszczają zdjęcia z różnych wycieczek, na których jest zdrowy jak ryba.
Można pomyśleć, że walka służb ze złodziejami jest jak najbardziej uzasadniona, chodzi tu przecież o nasze pieniądze, które ktoś sobie wydaje na przyjemności, więc dane o ludziach są ważne. Jednak czy przypadkiem instytucje nie chcą wejść w posiadanie informacji, które mogłyby później zostać wykorzystane np. przez banki czy pracodawców?
Przecież dane o ludziach są w cienie, a często zdarza się, że grube teczki z urzędów skarbowych czy szpitali lądują w stanie nienaruszonym na śmietniku, gdzie każdy może mieć do nich wgląd.