SpaceX: rakieta Falcon 9 spadła na Rosję

Wiemy już czym był obiekt, który kilkukrotnie wybuchł, powodując donośny huk, a następnie rozpadł się na niebie nad Błagowieszczeńskiem w Rosji. Mieszkańcy sądzili, że był to meteor, jakich w ostatnim czasie było wiele. Ale rozwiązanie zagadki jest inne...

Wiemy już czym był obiekt, który kilkukrotnie wybuchł, powodując donośny huk, a następnie rozpadł się na niebie nad Błagowieszczeńskiem w Rosji. Mieszkańcy sądzili, że był to meteor, jakich w ostatnim czasie było wiele. Ale rozwiązanie zagadki jest inne...

Wiemy już czym był obiekt, który kilkukrotnie wybuchł, powodując donośny huk, a następnie rozpadł się na niebie nad Błagowieszczeńskiem w Rosji. Mieszkańcy sądzili, że był to meteor, jakich w ostatnim czasie było wiele. Ale rozwiązanie zagadki jest inne.

W nocy z 17 na 18 stycznia nad rosyjskim miastem Błagowieszczeńsk nad Amurem widziano zagadkowy obiekt. Przypominał on meteor, ponieważ kilkukrotnie eksplodował, po czym zaczął się rozpadać na wiele mniejszych fragmentów, które poruszały się z różną prędkością. Smuga utrzymywała się na niebie ponoć przez 2 godziny, a więc nadzwyczaj długo.

Reklama

Drugi człon rakiety Falcon-9 rozpada się nad Rosją.

Mieszkańcy byli pewni, że był to bolid i porównywali go z tym, co miało miejsce dwa lata temu w Czelabińsku, zwłaszcza, że obiektowi towarzyszyły głośne huki. Miejscowe władze nie skomentowały tego zdarzenia, więc zagadkę spróbowali rozwikłać naukowcy, którzy byli zdania, że rozpad obiektu i długotrwałe utrzymywanie się jasnej smugi wykluczało meteor.

Smuga pozostała po spaleniu się drugiego członu rakiety Falcon-9. Fot. ors.an / Instagram.

Na pierwszy rzut oka przypominało to katastrofę wahadłowca Columbia z 2003 roku. Dlatego pojawiła się teoria, że może to być fragment jakiegoś statku kosmicznego lub satelity. Jak donosi Washington Post, za pomocą strony internetowej space-track.org bezsprzecznie ustalono, że właśnie wtedy w atmosferę wszedł drugi człon rakiety Falcon-9, należącej do firmy SpaceX.

Jak pamiętamy, rakieta wystartowała 10 stycznia z Przylądka Canaveral na Florydzie, wynosząc na orbitę statek Dragon z zaopatrzeniem dla astronautów z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Firma SpaceX, należąca do Elona Muska, chciała przetestować lądowanie pierwszego członu rakiety na specjalnej platformie unoszącej się na wodach Atlantyku.

Moment niepomyślnego lądowania pierwszego członu rakiety Falcon-9 na Atlantyku.

Test przebiegł pomyślnie tylko częściowo, ponieważ rakieta wylądowała na tyle twardo, że eksplodowała, przy okazji uszkadzając platformę. Drugi człon rakiety, który wyniósł statek Dragon zaczął przed kilkoma dniami obniżać swoją orbitę aż wszedł w atmosferę, gdzie zaczął ulegać zniszczeniu. Widzieli to na własne oczy mieszkańcy Rosji.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy